Po wielu miesiącach milczenia i konsumowania nawiązanej z Ministerstwem Edukacji dotacji w wysokości 2,3 mln złotych, głos w sprawie referendum o likwidacji gimnazjów zabrał prezes stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, Tomasz Elbanowski. Trudno nie zauważyć tu koincydencji z jednoczesnym ogłoszeniem przez wicemarszałka Sejmu, Joachima Brudzińskiego daty wejścia wniosku o jego przeprowadzenie pod obrady Sejmu.
Jak donosi portal 300polityka.pl, Prezydium Sejmu podjęło decyzję, że na najbliższym posiedzeniu, które odbędzie się 20-22 czerwca projekt złożony przez ZNP, poparty 910 tys. podpisów obywateli trafi pod obrady parlamentu.
Wygląda na to, że choć Prawo i Sprawiedliwość robiło co mogło, by do tego nie dopuścić, presja społeczna oraz naciski posłów opozycji skutecznie zmuszą rząd, by publicznie o tej sprawie debatować. Partia, która wielokrotnie podkreślała, że chce słuchać obywateli, a także szanować obywatelskie projekty ustaw, tym razem będzie musiała projekt odrzucić. Nie wiedzieć czemu, choć stale powtarzają, że realizują wolę suwerena, wiedzą, że w referendum ponieśliby klęskę, a jedna z ich sztandarowych pseudoreform musiałaby wylądować w koszu. Aby straty wizerunkowe były jednak jak najmniejsze, wykorzystają do tego właśnie Elbanowskich, z których ponownie uczynią reprezentatywny głos polskich rodziców. Tenże głos, zgodnie z interesem partii, opłacony z publicznej dotacji, powie bez żadnych skrupułów, że likwidacja gimnazjów leży w interesie dzieci i ich rodziców. Przedstawi same pozytywy proponowanego przez rząd rozwiązania, całkowicie zapominając, że w wielu aspektach jest on sprzeczny z postulatami, jakie małżeństwo Elbanowskich podnosiło w czasie walki o wcześniejsze pójście do szkoły 6-latków.
Tomasz Elbanowski, w liście opublikowanym w “Rzeczpospolitej”, idzie nawet dalej, posługując się standardową, pisowską narracją o politycznym charakterze działań kontestujących działanie władzy. Sugeruje on, że te niemal milion podpisów pod wnioskiem o referendum wcale nie reprezentuje “rodziców”, a jedynie działaczy Platformy Obywatelskiej. Z jego wypowiedzi wynika zatem, że analogicznie jak w przypadku “prawdziwych Polaków”, o prawdziwych rodzicach można mówić tylko o tych, którzy popierają linię partii Jarosława Kaczyńskiego. W najbliższych tygodniach należy się spodziewać większego wzmożenia działań propagandowych i częstszych występów tych “obrońców maluchów”. Warto też zwrócić uwagę, kto w czasie debaty nad wnioskiem zostanie wpuszczony na galerię sejmową, a kto zostanie uznany za niegodnego nazywania się “rodzicem”.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU