Prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki wydali w poniedziałek wspólne oświadczenie. Chodzi o powołanie komisji, która ma zbadać politykę energetyczną prowadzoną przez rząd PO-PSL. Jak nie trudno się domyślić, to kolejna odsłona kampanii wyborczej. Tyle że tym razem pokazało to słabe przygotowanie PiS.
Komisja, która ma uderzyć w Tuska
– Spotkaliśmy się dzisiaj, by przedstawić projekt ustawy, zamysł dotyczący powołania komisji, która zbadałaby politykę energetyczną prowadzoną przez rząd polski w latach 2007-2015. Ta sprawa stała się przedmiotem kontrowersji i dobrze by było, gdyby wszystkie sprawy z tym związane, wszystkie problemy zostały wyjaśnione – oświadczył prezes Kaczyński.
Dodał, że komisja ma być wzorowana na komisji weryfikacyjnej. Wiemy, że będzie składała się tylko z parlamentarzystów i będzie miała większe możliwości niż komisja śledcza.
I już tu widać słabe przygotowanie lidera PiS. To ostatnie – o większych możliwościach – to nieprawda. Komisja śledcza ma wiele możliwości przesłuchiwania świadków, dostępu do właściwie wszystkich dokumentów niejawnych, obradowania w trybie niejawnym i stawiania zarzutów. Komisja weryfikacyjna będzie mogło robić to, co PiS zapisze w ustawie. Trudno sobie wyobrazić, by miała większe uprawnienia od komisji śledczej.
Nie to jednak dziwi w tym wszystkim najbardziej. Chodzi o sam model komisji.
Komisja weryfikacyjna może poszczególne decyzje zweryfikować i unieważnić. Co jednak ma zrobić ta, którą chce powołać PiS? Unieważnić kontrakt na gaz z Rosji? Przecież ten został zrealizowany. No chyba, że politycy z Nowogrodzkiej są w posiadaniu wehikułu czasu…
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU