Posłanka KO Aleksandra Gajewska udzieliła niedawno mocnego wywiadu na temat seksizmu w polityce. Okazuje się, że teksty podpitych wujków można usłyszeć nie tylko na weselach, lecz także na sejmowych korytarzach.
Podczas konwencji PO w Radomiu Aleksandra Gajewska poruszyła temat swoich przykrych doświadczeń z seksizmem w polityce. Później o ten temat zapytał ją portal Interia. Posłanka opowiedziała więc szerzej o tym zjawisku. Jak stwierdziła, problem „nie ma barw partyjnych”, a ona i jej koleżanki starają się dyscyplinować kolegów-polityków.
– Teraz, gdy słyszę te „niewinne komplementy”, bardzo szybko reaguję. Staram się też zwracać na to uwagę innym. Wciąż jest wielu ludzi, którym wydaje się, że nic takiego nie zrobili, starali się być mili, rzucili sympatycznym komplementem – mówi Gajewska. – Jesteśmy w Sejmie, w naszym miejscu pracy. Kobiety przecież przyszły tam do pracy, a nie po to, by zwracano uwagę wyłącznie na nasz wygląd. Takie sytuacje często nas paraliżują i są po prostu krzywdzące – podkreśla posłanka.
Polityczka podała kilka przykładów seksistowskich zachowań, z którymi miała do czynienia. Okazuje się, że teksty, których nie powstydziliby się stereotypowi podpici wujkowie z wesel, można usłyszeć też w świecie polityki.
– Jeden z posłów PiS, gdy wchodziłam na mównicę w trakcie debaty o legalnej aborcji, krzyknął: „Chodź, blondyna, dam ci syna!” – relacjonuje Gajewska. Jak tłumaczy, ma świadomość, że te komentarze mają zbić ją z tropu przed wystąpieniem. – To podprogowe metody, absolutnie niesprawiedliwe, żeby osłabiać kobiety – mówi posłanka.
Inny przykład? Wizyta w Radomiu.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU