W czerwcu wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego nałożył na Kancelarię Sejmu obowiązek upublicznienia listy podpisów poparcia pod kandydaturami sędziów startujących do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Domagała się tego opozycja, chcąc jawności i pokazania na piśmie nie tylko ilości, ale przede wszystkim “jakości” poparcia. Czym innym jest bowiem poparcie autorytetów prawa, profesorów i innych osób z dorobkiem, a czym innym na szybko skompilowana lista podpisów podwładnych ministra sprawiedliwości. Pojawiły się głosy, że “To będą listy wstydu wymiaru sprawiedliwości”. Odwoływano się do poczucia wstydu i utraty zawodowego autorytetu, który będzie znaczył resztę kariery osób, które przyłożyły rękę do rozmontowywania wymiaru sprawiedliwości. Potrzeby odwagi cywilnej i odpowiedzialności za swoje czyny nie widzi jednak wielu polityków PiS. W takim właśnie nurcie opozycję postanowiła zaatakować posłanka PiS Joanna Lichocka. Polityk oceniła, że jawność jest postulatem “czerni postkomuny”, która chce szczuć na ludzi, a cały wpis zakończyła hasztagami #barbaria, #przemoc i #faszyzm.
Czerń z postkomuny domaga się ujawnienia nazwisk sędziów, którzy poparli kandydatów do KRS. Aż gotują się, że nia mają tych nazwisk, że nie mogą szczuć bezpośrednio na tych ludzi. Mogą robić nagonkę tylko ogólnie – "lista hańby" itp. #barbaria #przemoc #faszyzm
— Joanna Lichocka (@JoannaLichocka) July 26, 2019
Szybko jednak okazało się, że próba oskarżenia opozycji o autorytarne zapędy zakończyła się niefortunną wpadką. Posłanka nie miała bowiem świadomości, że swoimi słowami zaatakowała wprost Zbigniewa Ziobrę. Minister Sprawiedliwości przypomniano, że sam jeszcze w kwietniu mówił:
“Jestem za jawnością nazwisk osób, które podpisały się pod kandydaturami do KRS”
“Z całą pewnością, jeśli wyjdzie z Ministerstwa Sprawiedliwości ustawa dotycząca tej materii, czyli KRSu to zapewniam pana i państwa, że będzie punkt przewidujący jawność i wtedy rozumiem, będzie można ujawnić wszystkie nazwiska sędziów, którzy podpisali się pod tym”.
Zbigniew Ziobro: "Jestem za jawnością nazwisk osób popierających kandydatów do KRS"https://t.co/Kp9aeSToRl
— Patryk Wachowiec (@PatrykWachowiec) July 26, 2019
W odniesieniu do powyższego to, że dopiero wyrok sądu zmusza obóz władzy do dotrzymania obietnicy jest tutaj osobną kwestią. Faktem jest natomiast to, że Prawo i Sprawiedliwość w czasach bycia w opozycji z lubością zarzucało koalicji PO-PSL bezprawne blokowanie dostępu do informacji publicznej. Tymczasem to dziś w sposób bezprecedensowy instytucje publiczne ignorują swoje obowiązki informacyjne, a przejrzystość zarządzania państwem została cofnięta o wiele lat wstecz.
Jednak w propagandzie najwyraźniej to nie przeszkadza. Problem jednak w tym, że ta nieuchronnie będzie wewnętrznie sprzeczna. Kłamca w pewnym momencie przestaje bowiem pamiętać, za czym zdążył już się opowiedzieć. Tak stało się w tym przypadku, kiedy posłanka bardziej niż w opozycję uderzyła w kolegę z rządowej ławy. Takie sytuacje będą uchodziły jednak władzy bezkarnie, tak długo jak obywatele nie będą uważnie patrzeć jej na ręce.
Fot. Flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU