Żeby dobrze zrozumieć, jak istotne dla procesu utrzymania władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy było przejęcie kontroli przede wszystkim nad prokuratorami i wyposażenie ministra sprawiedliwości w możliwość wpływania na działania polskich śledczych, wystarczy popatrzeć na sprawę niejasnego finansowania kongresu partii Zbigniewa Ziobry ze środków unijnych oraz finansową aferę we wrocławskim Polskim Czerwonym Krzyżu. W obu tych sprawach, niczym w soczewce skupia się główny cel kontroli działań prokuratorów, tak by owocami ich działań nie były zarzuty karne dla polityków obozu rządzącego.
Tę pierwszą sprawę opisywaliśmy już wielokrotnie. Ostatnio, gdy Sąd Unii Europejskiej – część Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, zajmujący się instytucjami Unii – podtrzymał decyzję Parlamentu Europejskiego o nakazaniu Le Pen, skrajnie prawicowej francuskiej eurodeputowanej, zwrotu kwoty środków unijnych wykorzystanych niezgodnie z przeznaczeniem. Biorąc pod uwagę, że sprawa jest analogiczna do tej, którą OLAF (agenda Unii Europejskiej zwalczającej pranie brudnych pieniędzy) prowadzi także wobec m.in. Solidarnej Polski, polskie śledztwo w tej sprawie powinno ruszyć z kopyta. Że tak nie jest, nikogo jednak nie dziwi, choć niezmiernie oburza. Trudno się jednak spodziewać, że znajdą się prokuratorzy, którzy popełnią zawodowe samobójstwo formułując akt oskarżenia wobec swojego najwyższego przełożonego.
W tej drugiej kwestii sprawa pozornie wygląda inaczej. Śledztwo toczy się aktywnie, ale… całkowicie pomija niebezpieczne dla partii rządzącej wątki. Jak donosi wrocławska Gazeta Wyborcza, wskutek interpelacji posłanki PO Joanny Augustynowskiej możemy się dowiedzieć, że w sprawie przesłuchano 77 świadków, siedmiu osobom postawiono zarzuty karne, a jedną aresztowano (byłego radnego PiS, Jerzego G., jednego z bardzo bliskich współpracowników minister edukacji Anny Zalewskiej). Z wcześniejszych relacji medialnych wiemy, że główny oskarżony Bartłomiej Ł-T, będący w pewnym sensie także ofiarą pomysłodawców procederu (był słupem, na którego założono spółkę, przy pomocy której wyłudzano pieniądze), zeznawał wprost, że część pieniędzy trafiała w kopertach do polityków Prawa i Sprawiedliwości, w tym raz osobiście do posła Babiarza, który po tych doniesieniach zrezygnował z członkostwa w partii.
Śledczy wciąż drążą sprawę technikaliów tj. kto wykradał odzież używaną z pojemników, gdzie była sprzedawana, jak wyglądały fikcyjne rozliczenia itp. Zespół prokuratorów za cholerę nie chce jednak ustalić najważniejszego – kto to wymyślił, na czyje polecenie i w jakim celu. Co gorsza, wątki z przesłuchań które ten cel wskazują najwyraźniej w ogóle nie są badane. Nietrudno sobie oczywiście wytłumaczyć dlaczego. Prokuratura pozostaje ślepa na jedno oko, przekonując w odpowiedzi na interpelację, że w toku śledztwa wątków politycznych sprawy nie ujawniono, dlatego też nie są badane.
– Taka odpowiedź w żaden sposób mnie nie zadowala. Pan prokurator nie tłumaczy, dlaczego śledztwo trwa tak długo, dlaczego ciągle jest przedłużane i dlaczego nie weryfikowane są relacje niektórych z oskarżonych, którzy publicznie mówili przecież o przekazywaniu pieniędzy politykom PiS. Nie mam żadnych wątpliwości, że sprawa jest zamiatana pod dywan. Dlatego będziemy domagać się ujawnienia zebranego przez prokuraturę materiału, by opinia publiczna mogła zapoznać się ze stanem faktycznym prokuratorskich ustaleń – komentuje odpowiedź Zbigniewa Świączkowskiego z Prokuratury Krajowej posłanka PO.
Problem jednak w tym, że póki co, jedyną osobą, która może zmusić prokuratorów do badania wątku, który wszyscy znamy z relacji mediów, jest… Zbigniew Ziobro. Kółeczko się więc zamyka. Warto jednak zauważyć pewną bardzo istotną kwestię. W przypadku aresztowania sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej, Stanisława Gawłowskiego zeznania “małego świadka koronnego”, związanego zresztą z PiS, stały się podstawą do uruchomienia całej machiny państwa opresyjnego. W przypadku śledztwa PCK, zeznania osoby bezpośrednio zaangażowanej w przestępczy proceder wskazujące wprost polityków PiS zamieszanych w tę sprawę, są przez prokuraturę ostentacyjnie ignorowane i wyrzucane do kosza.
Źródło: Gazeta Wyborcza
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU