Kwestia reparacji za straty, jakie odniosła Polska podczas II wojny światowej są sprawą niezwykle drażliwą, ale i bardzo nośną z politycznego punktu widzenia. Odwracają uwagę od bieżących wpadek rządzących oraz stwarzają wrażenie olbrzymiego zadośćuczynienia, będącego na wyciągnięcie ręki, którego wszyscy Polacy mogą być beneficjentami. I choć sprawa jest bardzo skomplikowana, zarówno prawnie jak i moralnie, to Prawo i Sprawiedliwość z wielką determinacją próbuje temat ten wprowadzić na stałe do agend polityki międzynarodowej.
Dziś prezydent Andrzej Duda spotkać ma się z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem. Tematem dwustronnej rozmowy ma być m.in. kwestia reparacji wojennych. Pisaliśmy już, że rozpoczynanie tego tematu to w gruncie rzeczy otwieranie puszki Pandory. Już pojawiają się listy niemieckich polityków, że przecież Polska po drugiej wojnie otrzymała w ramach rekompensaty sporą część wschodnich ziem niemieckich, z których przez ponad 70 lat korzystała i które eksploatowała. PiS jednak pozostaje niewzruszony i temat nieustannie podgrzewa. Wygląda na to, że jeden z internautów na Twitterze zdemaskował prawdziwy plan partii rządzącej, przytaczając słowa posła Arkadiusza Mularczyka
Mularczyk: "Za rok, może półtora, powinniśmy wiedzieć, jaką kwotę Polska powinna przedstawić Niemcom".
Bo chodzi o to, żeby gonić króliczka
— Piotr Leski (@LeskiPiotr) September 14, 2017
Poseł, który zasłynął ostatnio złożeniem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, w abstrakcyjnej sprawie hipotetycznego badania legalności wyboru Prezesa Trybunału Konstytucyjnego przez sądy powszechne, ujawnił bowiem, zapewne przez przypadek, jaki jest prawdziwy cel wyciągania kwestii reparacji na pierwszy plan. Za rok, może półtora rozpoczynać się będzie bowiem kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi. Nie ma wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość temat ten będzie chciało przeciągnąć aż do tego okresu, mamiąc Polaków kolejnymi zamówionymi ekspertyzami, naradami ze specjalistami od prawa międzynarodowego czy naszymi zachodnimi sąsiadami. Wówczas, gdy zacznie się kampania wyborcza, PiS będzie mógł podać konkretne kwoty i wyliczenia, ile bilionów amerykańskich dolarów są nam dłużni Niemcy i na co PiS je wyda (przykładowo na program Rodzina 1000+), gdy po wyborach wzmocni swój mandat.
Trzeba przyznać, że grając na narodowych kompleksach i fobiach PiS stosuje niestety bardzo skuteczną metodę rządzenia. Miejmy jednak nadzieję, że Polacy przejrzą ten blef jak najszybciej i nie dadzą się omamić obietnicami wirtualnych bogactw.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU