Niewiele brakowało, aby scenariusz siłowego rozwiązania demonstracji został wcielony w życie. Komendant Główny Policji zapłaci za to stanowiskiem.
Jarosław Kaczyński miesiąc temu został zaprzysiężony na stanowisko wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo państwa. TVN24.pl informował nieoficjalnie, że prezes Prawa i Sprawiedliwości naciskał na siłowe rozpędzenie demonstracji przez policję. Po oświadczeniu Kaczyńskiego sprzed dwóch tygodni, gdy zachęcał członków partii do “obrony Kościołów”, można przyjąć za pewnik, że scenariusz masowych zatrzymań, regularnego pałowania i użycia armatek wodnych był bardzo prawdopodobny.
Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa chciał, by policja uznała strajki kobiet za nielegalny i je siłowo rozpędziła. Sprzeciwili się szef MSWiA Mariusz Kamiński i komendant główny Jarosław Szymczyk – informuje dzisiejsza Gazeta Wyborcza.
Jak pisze gazeta, pierwsze informacje o “dużych działaniach policji” pojawiły się 25 października, czyli dzień po ogłoszeniu aborcyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego – Z wieści, które docierały do mniejszych jednostek w sobotę, wynikało, że demonstracje mają być uznane za nielegalnie, a nasze podejście ma być takie jak zazwyczaj do nielegalnych tłumów na ulicach. Czyli na ostro – mówi anonimowo jeden z policjantów.
Jednak na naradzie wojewódzkich szefów policji z udziałem komendanta głównego Jarosława Szymczyka, policjanci usłyszeli, że mają działać w sposób wyważony, ostrożny i chronić słabszych przed silniejszymi. Tak też się stało. Z informacji dziennika wynika, że Kaczyński zażądał dymisji Komendanta Głównego. Spekuluje się, że Jarosław Szymczyk odejdzie ze stanowiska po 11 listopada ze względu na stan zdrowia. Wraz z nim ma polecieć kilku komendantów wojewódzkich.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU