Wczorajszy dzień rozgrzał protest rolników, którzy w stolicy protestowali przeciwko niskim cenom skupu owoców. Demonstranci wskazywali na złym stan polskiego rolnictwa i głodowe dochody producentów względem innych uczestników łańcucha dostaw żywności. Wydawałoby się, że wieś jest jednym z kluczowych elementów elektoratu PiS, stąd rząd pochyli się uważnie nad postulatami protestujących. Okazuje się jednak, że nic bardziej mylnego, ponieważ resort rolnictwa wolał przyjąć narrację propagandową, której wielu rolników mogło kompletnie się nie spodziewać.
Otóż zdaniem ministra rolnictwa nie ma w obecnej sytuacji żadnej odpowiedzialność ani jego, ani partyjnych poprzedników. Okazuje się bowiem, że odpowiedzialność za niskie ceny skupu leży… w mitycznych latach 90 tych i dzikiej prywatyzacji, czyli stałych elementach narracji u złodziejskim układzie, który jest uniwersalną wymówką na bezradność rządzących. Jakby tego było mało minister oskarża rolników, że sami są sobie winni, ponieważ nie są zorganizowani.
W przygotowanym przez ministra #Ardanowski.ego planie działań ważne miejsce zajmuje kwestia współpracy rolników z przetwórstwem#MRiRW #rolnictwo #przetwórstwo pic.twitter.com/lmc5xGw2r6
— Min. Rolnictwa (@MRiRW_GOV_PL) July 13, 2018
Powyższe argumenty trącą już na wstępie sentymentem do PGR-ów PRL i próbą grania na emocjach związanych z planem Balcerowicza, synonimem zmian wdrażanych przez wrogie wsi elity, przed którymi PiS rolników “broni”.
Na tym jednak nie poprzestano i minister zaatakował personalnie protestujących, oskarżając nawołujących do akcji działaczy o bierność w działaniu na rzecz zorganizowania i wzmocnienia pozycji rolników.
#minister #MRiRW #Ardanowski pic.twitter.com/SNDy6kbpgv
— Min. Rolnictwa (@MRiRW_GOV_PL) July 13, 2018
Te ostatnie słowa stanowią jednak zadziwiającą hipokryzję w ustach człowieka, który cztery lata spędził w Krajowej Radzie Izb Rolniczych w Warszawie oraz przez dwa lata pierwszych rządów PiS był podsekretarzem stanu w resorcie rolnictwa i w tym czasie sam nie wykorzystał okazji, aby “wzmocnić pozycję rolników na rynku”.
Zadziwia jak Jan Krzysztof Ardanowski nie widzi odpowiedzialności rządu w procesie restrukturyzacji polskiej wsi. W każdej gałęzi gospodarki i prawa to ręce państwa miały do tej pory dokonać reformy. To wszakże nie sędziowie mieli sami zreformować swoje środowisko, tak jak wymaga się tego od rolników. Władza miała interes, to wzięła sprawy w swoje ręce. Tak samo jest bowiem z polską wsią, która wymaga gruntownej reformy, która jednak jest trudna, kosztowna i czasochłonna. Politycznie to się jednak PiS po prostu nie opłaca, ponieważ rolnik biedny, zależy od wsparcia państwa, to murowany wyborca środowisk ludowych i antyelitarystycznych. Nikt inny jak właśnie partia rządząca przez lata wraz z PSL była wielkim hamulcowym transformacji wsi. Państwo może bowiem wspierać organizowanie się rolników na wiele sposobów, od wymiaru finansowego do promowania know-how. Zaskakuje, że o ile minister ogłasza, że współpraca rolników jest ważna w jego strategii, to nie widzi już, że brak takich działań przez ostatnie 2,5 roku obciąża mocno konto PiS.
Tymczasem rząd nie wymaga już podobnej do rolników zaradności od beneficjentów 500+, czy Mieszkania Plus, co pokazuje podwójne standardy państwa PiS. Odwoływanie się do lat 90-tych pokazuje tylko niemoc resortu wobec problemów polskiej wsi, co wyborcy mogą w końcu zacząć z czasem zauważać.
Fot. Krystian Maj / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU