Polityka i Społeczeństwo

Polski ambasador zaszokował wszystkich na konferencji w Lipsku. Ujawnił kompromitującą prawdę o TVP

fot. berlin.msz.gov.pl

Mąż sędzi Julii Przyłębskiej, powołanej w wątpliwym prawnie trybie prezes Trybunału Konstytucyjnego, to postać zdecydowanie nieszablonowa. Choć formalnie pełni funkcję ambasadora Polski w najważniejszym kraju Unii Europejskiej, gdzie powinien dbać o dobry wizerunek naszego państwa, to niemal przy każdej nadarzającej się okazji do publicznych występów zachowuje się jak ambasador Prawa i Sprawiedliwości i “dobrej zmiany”, jaka dokonała się po 2015 roku.

Wczoraj w mediach głośno było o kuriozalnej wypowiedzi ambasadora Polski w Berlinie, której ten dopuścił się podczas panelu „Konferencja Europejska 2019”, zorganizowanym w Berlinie przez telewizję MDR. Jak informował na Twitterze dziennikarz Marcin Antosiewicz, Andrzej Przyłębski stwierdził, że poprzedni rząd koalicji PO-PSL w ciągu ośmiu lat prawie zrujnował kraj. Ta wypowiedź zbulwersowała wielu krajowych komentatorów, zwracając uwagę, że takie wypowiedzi z ust ambasadora naszego kraju to w zasadzie “donoszenie na Polskę”, z czym przecież ekipa “dobrej zmiany” chciała skończyć.

Okazuje się jednak, że to nie była jedyna opinia ambasadora Przyłębskiego, którą należy odnotować. Dużo więcej o zadaniach jego samego mówi wypowiedź na temat polskich mediów publicznych, która miała miejsce w dalszej części panelu dyskusyjnego. Otóż Andrzej Przyłębski z rozbrajającą szczerością pochwalił się, że TVP spełnia swoją funkcję jako “kanał komunikacyjny rządu” z obywatelami.

– Oglądam codziennie polską telewizję publiczną. Tak, to kanał komunikacyjny rządu z ludnością. Ale standardy dziennikarskie są zachowane – przekonywał z nieskrywaną dumą.

– Ale zaraz – media publiczne mają być kanałem informacyjnym rządu? W takiej sytuacji mamy do czynienia z radiem państwowym – zdumiał się prowadzący debatę prof. Bernd Holznagel, wykładowca uniwersytetu w Münster zajmujący się właśnie mediami publicznymi.

Niezrażony uwagami ambasador Polski przekonywał, że tak właśnie powinno być. – Ja rozumiem te zastrzeżenia. Też je mam. Też życzyłbym sobie mediów, które odpowiadałyby pewnym ideałom. Ale w Niemczech też nie jest idealnie – odpowiedział prowadzącemu panel.

Hitem panelu stała się jednak odpowiedź z sali jednej z dziennikarek lokalnych mediów publicznych, która ambasadorowi Polski … podziękowała. Wyjaśniła bowiem, że dzięki jego wypowiedzi w końcu rozumie, dlaczego po przejęciu przez PiS władzy w Polsce, z jej kraju wycofano dotychczasowych partnerów medialnych. Podporządkowanie ich pracy potrzebom rządu stawia tę sprawę we właściwym świetle. Ironiczna wypowiedź spotkała się z wielkimi brawami publiczności i panelistów,a zakończyła się spuszczoną ze wstydu głową ambasadora Przyłębskiego.

I choć ambasador Polski w Berlinie kompromituje nasz kraj regularnie, jego pozycja w obozie władzy pozostaje niezachwiana. Spełnia przewidzianą dla niego funkcję podobnie jak i jego małżonka w Trybunale Konstytucyjnym. Obozowi władzy nie przeszkadza nawet to, że w IPN znajduje się jego teczka jako zarejestrowanego tajnego współpracownika SB pod pseudonimem “Wolfgang”, a osoby obciążone takim życiorysem miały za kadencji Prawa i Sprawiedliwości całkowicie zniknąć z polskiej dyplomacji.

Źródło: Twitter/GW

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie