Inflacja w styczniu wyniosła ponad 4 proc., tym samym wyraźnie przebiła już cel inflacyjny NBP. To powinno niepokoić wszystkich zarabiających w PLN, a zwłaszcza oszczędzających w polskiej walucie. Tyle że warto także zagłębić się szczegółowe dane dot. inflacji. I tu okazuje się, że Polska przestaje być krajem dla biednych ludzi.
Inflacja a ceny żywności
Według danych Eurostatu, w styczniu 2020 r. ceny detaliczne żywności w UE-27 (bez Wielkiej Brytanii) były o 2,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. To średnia. W szczególności Polacy nie mają się jednak z czego cieszyć. U nas wzrost wyniósł aż 8,1 proc. w relacji rocznej i był najsilniejszy w całej Unii – informuje na Portalu Spożywczym Marta Skrzypczyk, dyrektor biura analiz sektora rolno-spożywczego w BNP Paribas.
– W większości krajów Europy Zachodniej podwyżki nie przekroczyły 2,5 proc., zaś w Irlandii nastąpił spadek cen o 1,0 proc. wobec stycznia 2019 r. Największy wpływ na zaistniałe zmiany miały wysokie (czasami rekordowo) ceny owoców – w przypadku Polski były one o 16,8 proc. wyższe niż rok wcześniej, zaś średnio w Unii o 6 proc. Drugą kategorią żywnościową było mięso, które w ciągu roku w polskich sklepach podrożało aż o 14,3 proc., natomiast przeciętnie w UE o 5,6 proc. – mówi ekspertka
Lepiej sytuacja wygląda na rynku pieczywa i wyrobów zbożowych, ale i tu trudno szukać powodów do radości.
– W Polsce, w styczniu br. produkty te były o 5,5 proc. droższe wobec stycznia 2019 r., zaś średnio w Unii o 1,6 proc. Warto jednak dodać, że podobne podwyżki jak w Polsce odnotowano jedynie na Węgrzech (również o 5,5 proc. r/r), a na kolejnym miejscu znalazły się Czechy (+3,9 proc. r/r). Z kolei w Danii, Grecji i Portugalii artykuły zbożowe były tańsze (choć nieznacznie) niż rok wcześniej – mówi Skrzypczyk.
Co na to NBP?
Co na to NBP? Rada Polityki Pieniężnej (RPP) posiada narzędzia, które pozwalają jej walczyć z inflacją. Na razie nie robi nic. Z kolei prezes banku centralnego Adam Glapiński do jeszcze niedawna uspokajał, że ceny nie będą już rosły. Teraz słyszymy, że proces zatrzyma się w czerwcu. Można odnieść wrażenie, że władze utraciły kontrolę nad sytuacją na rynku.
Na stronie money.pl od wczoraj można obejrzeć też wywiad z Januszem Jankowiakiem, głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu. On sam podważa już wiarygodność Glapińskiego.
– Inflacja w Polsce wynosi w tej chwili 4,4 proc. a prognozy mówią o tym, że jeszcze wzrośnie – powiedział w programie „Money. To się liczy” główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Teraz jest pytanie, jakie oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych wywoła ten wzrost. Bo on wpływa m.in. na oczekiwania płacowe czy wzrost innych cen, które w pierwszej fazie nie zmieniły się. Nad tymi oczekiwaniami może zapanować bank centralny poprzez podwyżki stóp procentowych. Coraz więcej członków RPP jest zdania, że trzeba podjąć taką decyzję, będzie ich przybywać. Tu jest też problem z wiarygodnością prof. Adam Glapińskiego, przewodniczącego RPP, bo on trzy miesiące temu mówił, że inflacja w Polsce na przestrzeni kilku miesięcy nie przekroczy 3,5 proc. Miesiąc temu mówił, że nie przekroczy 4 proc. Ja się już boję każdej kolejnej wypowiedzi pana prezesa – mówi.
Kiedy RPP zareaguje na inflację? Kiedy podniesie stopy procentowe? Czy prezes NBP nie chce tego zrobić przed wyborami, by nie drażnić wyborców? Po maju może być jednak za późno…
Źródło: Portal Spożywczy, money.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU