Pierwsi polscy przedsiębiorcy zaczynają liczyć straty związane z pojawieniem się koronawirusa w Europie. W piątek doszło do spotkania przedstawicieli Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych oraz Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych z resortem finansów i rozwoju – (…)transportowcy podkreślili, że nie chcą jałmużny, tylko oczekują odpowiednich działań od polskiego rządu – informuje portal WaszaTurystyka.pl
W liście do premiera Mateusza Morawieckiego prezesi ZMPD oraz PSPA napisali, że przewozy autokarowe o charakterze turystycznym oraz biznesowym ustały niemal całkowicie – Szacowany na 10 miliardów złotych polski rynek autokarowy nie istnieje, zmniejszył się o 97 procent i rok 2020 należy uznać za bezpowrotnie stracony. Sytuacja w transporcie drogowym rzeczy także jest dramatyczna – Obroty polskich przedsiębiorców, szacowane na 129 miliardów złotych rocznie, do tej pory zmalały o 30 procent – piszą w apelu.
Branża nie ma wątpliwości, że to dopiero początek kłopotów – Sumując straty wszystkich gałęzi polskiego transportu drogowego, otrzymujemy w pierwszym miesiącu załamania wywołanego epidemią kwotę zbliżoną do 4 miliardów złotych – czytamy w liście. Priorytetem przewoźników jest utrzymanie zespołów pracowniczych i uniknięcie masowych zwolnień – Naszą branżę dotknęła z dnia na dzień klęska żywiołowa. Potrzebujemy pomocy. Sami nie damy rady – piszą na koniec apelu.
W związku z zaistniałą sytuacją transportowcy wnioskują o wdrożenie środków nadzwyczajnych: preferencyjnych kredytów obrotowych na okres 4-5 lat pozwalających na przetrwanie, ulg w płatnościach składek ZUS oraz ulg podatkowych.
Naturalnie wszyscy się solidaryzujemy z branżą i rozumiemy rozległy apel o nadzwyczajne działanie rządu. Problem obozu rządzącego polega na tym, że zaczynają się powoli zrywać łańcuchy dostaw dla wielu branż oraz przedsiębiorców. Zaraz możne zabraknąć sprowadzanych komponentów potrzebnych do produkcji dóbr i firmy staną w obliczu zatrzymania produkcji oraz przymusowych zwolnień.
Wszyscy pamiętają propagandę sukcesu i opowiadanie na lewo i prawo o tym, jak to rząd dzielnie ściąga podatki i ma na wszystko pieniądze, a to uruchomiło małą lawinę roszczeń, czego przykładem był protest niepełnosprawnych w Sejmie. Branża górnicza na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy wyczuła dobry moment na protesty i zawalczenie o podwyżki, które w obliczu nadchodzących wyborów zostały przyznane.
Jeżeli rząd spełni wszystkie postulaty transportowców związane z finansami, może to wywołać efekt podobny do tego, jaki już był przerabiany. Zrzeszenia przedsiębiorców innych branż dojdą do wniosku, że jak transport dostał ulgi, to dlaczego inni mają być w gorszej sytuacji jeżeli odczuwają podobne skutki epidemii. Zaczęło się balansowanie rządu na cienkiej linie, bo ciężko będzie nieść pomoc jednej branży, gdy inni także są w potrzebie.
Źródło: www.waszaturystyka.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU