Wicepremier Jacek Sasin w radiowej “Jedynce” udzielił wywiadu, w którym pokazał, że Polska demokracja został przez rządzący sprowadzona do ekonomicznego szantażu. Zapytany o to, jakie będzie pierwsze decyzja Prawa i Sprawiedliwości, jeśli wygra październikowe wybory, wicepremier odparł: “Pierwsze to na pewno utrwalenie 13 emerytury. Nie ma co do tego wątpliwości”. Polityk zapewnił, że od przyszłego roku 13 emerytura będzie zagwarantowana ustawowo. W drugiej kolejności wskazał podwyżkę płacy minimalnej. W tych z pozoru niewinnych deklaracjach istotny jest jednak pewien szczegół.
Kiedy bowiem premier i Jarosław Kaczyński odmieniali przez wszystkie przypadki podniesienie płacy minimalnej, utrzymanie 13-stej emerytury oraz wprowadzanie 14-stej, to argumentowali to troską o godność Polaków i przywracania im tego, co się im należy. Godność i prawa powinny być jednak wartościami bezwarunkowymi, tu jednak rząd nabrał wody w usta. Partia rządząca miała bowiem wszelkie narzędzia, aby zapisać podane wyżej zmiany w prawie i adekwatnie przewidzieć to w budżecie. Jednak politycy nie zrobili tego, a premier świadom swojego kłamstwa ogłosił Polakom “budżet bez deficytu”. W budżetowych założeniach na przyszły rok nie znalazła się bowiem żadna z finansowo wymagających obietnic Prawa i Sprawiedliwości. Zamiast tego politycy sformułowali do społeczeństwa prosty szantaż, a mianowicie, że godność i prawa należą się naszemu narodowi tylko tak długo, jak będą głosować na kogo trzeba. Jacek Sasin powtórzył bowiem w “Jedynce” ukuty na potrzeby całej kampanii przekaz, że wysoka płaca minimalna i 13-sta emerytura zostaną wprowadzone dopiero pod warunkiem zwycięstwa wyborach. Szef KPRM Michał Dworczyk w RMF potrafił nawet powiedzieć wprost, że zmian nie wprowadzono jeszcze w życie, ponieważ “nie wiadomo, kto będzie po 13 października rządził w Polsce”. Problem jednak w tym, że jest to niesamowity cynizm. Zwróciła na to uwagę znana komentatorka Kataryna, wskazując, że w zasadzie w razie przegranych wyborów PiS nic już nie będzie obchodzić “godność” emerytów, wobec których nieprzegłosowanie zmian na ostatnich posiedzeniach parlamentu stałoby się formą wręcz kary.
No tak, bo przecież jakby miała rządzić PO to nie chcemy emerytom nic dać. Za karę. https://t.co/kCmfbbAkP9
— kataryna (@katarynaaa) September 16, 2019
Jest to zresztą element szerszego zjawiska nazywania korupcji wyborczej walką o godność. Spójrzmy na nowy spot PiS.
https://twitter.com/pisorgpl/status/1173540732256292866?s=20
Mamy tam prosty przekaz na zasadzie “PiS da wam 3000 zł pensji”, “PiS da wam 4000 zł pensji”, “PiS da wam 13 emeryturę”, “PiS da wam wyższe dopłaty”. Innymi słowy, cztery razy “PiS da wam pieniądze”. To czy to będą środki rządu, pracodawców, czy Unii jest na ten moment drugorzędne. Kluczowe jest to, że nie ma już miejsca na dyskusje to tym, co powinno być w wyborach najważniejsze. Nie ma debaty o naprawie państwa, nie ma debaty o poprawie jakości życia całego społeczeństwa. Nie ma miejsca na reformy kulejącej oświaty, ochrony zdrowia, słabych instytucji i rozpadającego się sytemu emerytalnego czy panującego smogu. Cały wielki wybór wyborczy został sprowadzony do cynicznego “jak wygramy, to damy wam kasę”, a jeśli przegramy, to “dostaniecie za swoje i zostaniecie z niczym”.
O podejściu polityków obozu władzy do debaty o wyzwaniach dla Polski świadczy dobitnie pogarda i niechęć do rozmów ze swoimi konkurentami. W odpowiedzi na pytanie o potencjalną debatę premiera Mateusza Morawieckiego z kandydatką na premiera Koalicji Obywatelskiej Małgorzatą Kidawą-Błońską, Sasin odpowiedział: “Rozmawiać trzeba o czymś. W rozmowach o niczym (…) nie ma większego sensu”. Następnie polityk doznał amnezji wstecznej na ostatnie cztery lata i rolę Jarosława Kaczyńskiego w rządzeniu Polską i dodał: “Jest (Małgorzatą Kidawą-Błońską – red) PR-owską zagrywką podpowiedzianą przez zagraniczną firmę, która doradza Platformie Obywatelskiej. (Firma) powiedziała, że Grzegorz Schetyna ma się schować – to się schował, ale ciągle zza tych pleców wychodzi i się pokazuje”.
Widzimy zatem, że Polacy dostali prostą ofertę ekonomiczna od rządu, od której mają uzależnić swój głos nad urną. Z wywiadu z Jackiem Sasinem i innych wypowiedzi polityków PiS wynika bowiem jasno, że rząd boi się wyjść do debaty o sprawach dla Polaków ważnych i najprawdopodobniej będziemy mieli coś w demokracji niebywałego, wybory bez spotkania twarzą w twarz lokomotyw kampanii dwóch największych bloków politycznych. Dobitnie świadczy to o stanie demokracji w Polsce.
Źródło: polskieradio.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU