Po pierwsze, problem polega na tym, że fundusze pomagały motywować pracowników. W przypadku policjantów np. w łapaniu przestępców. Teraz ci nie mają tej dodatkowej zachęty, by jeszcze sprawniej wykonywać pracę.
Nagroda za “zabezpieczanie” manifestacji proaborcyjnych
Jeszcze ciekawiej robi się, gdy wgłębimy się w szczegóły. Policyjny fundusz nagród to tylko 2 proc. z funduszu wynagrodzeń blisko 100-tysięcznej grupy funkcjonariuszy (mowa o 140 mln zł). I co ciekawe, za „zabezpieczanie” protestów kobiet, które miały miejsce latem 2020 r., policjantów jednak doceniono – dostali po 1000 zł.
– Bez względu na to, jak dzisiaj ocenia się policję, to jednak praca policjanta jest zupełnie inna od pracy innych służb i administracji. Nagrody im się należą – powiedział rp.pl poseł poseł Wiesław Szczepański z Lewicy, przewodniczący Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Dotąd nagrody wypłacano, jak podkreśla Mariusz Miarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, “za wyjątkowe zaangażowanie, dyspozycyjność i za realizacje największych spraw kryminalnych, gospodarczych, zatrzymania najgroźniejszych przestępców”
– Nieraz policjanci przez trzy dni nie wychodzą z pracy, chcąc dopiąć szykowaną operację – odsłania na łamach rp.pl kulisy pracy.
W praktyce nagrody z funduszu wynosiły od ok. 800 do ponad 2 tys. zł. Dostali je np. policjanci, którzy kilka lat temu wytropili na Malcie Kajetana P., podejrzanego o zabójstwo kobiety.
Jak widać, rząd szuka oszczędności. Szkoda tylko że w sektorze, który stanowi podstawę bezpieczeństwa obywateli…
Źródło: rp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU