Związki zawodowe zrzeszające policjantów nie zostawiają suchej nitki na polityce prowadzonej przez rząd w służbach mundurowych. Ostrzegają, że przy utrzymaniu obecnego kursu do końca roku może w policji brakować aż ponad 6 tysięcy funkcjonariuszy.
Związkowcy wytykają błędną politykę władzy jako przyczynę problemów. Okazuje się bowiem, że przyjęcia do policji są realizowane na zasadzie grubej kreski, bez uwzględniania specyfiki zadań, jakimi dana osoba będzie się zajmować. W efekcie poszukiwani do dochodzeniówki prawnicy i informatycy do walki z cyberprzestępczością muszą przejść te same testy sprawnościowe co kandydaci do działu prewencji. Tym samym służby wykluczają i zniechęcają na wstępie znaczną część kandydatów na podstawie kryterium niezwiązanego z jakością wymaganej od nich pracy.
Związkowcy są w sporze z rządem jednak głównie o wynagrodzenia. Policjanci skarżą się, że w firmach prywatnych można zarobić więcej niż w służbie publicznej. Z tego powodu domagają się podwyżek podstawowego uposażenia jak i godzin nadliczbowych czy przywrócenia pełnej odpłatności za pierwsze 30 dni chorobowego.
Problemy z naborem do policji nie są wszakże nowe, już w maju opisywaliśmy, że kryzys wywołany jest także kolejnymi pomysłami MSWiA, ciągłą rotacją personelu i wszechobecnym poczuciem niepewnej przyszłości, które zaowocowały masowymi odejściami. Przykładowo tylko przez 7 pierwszych miesięcy 2017 roku ze służby odeszło 4000 funkcjonariuszy, a przyjęto w tym czasie tylko 1,5 tysiąca. Wówczas modelowym przykładem konsekwencji chaosu w służbach była sytuacja w Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie, gdzie pod koniec stycznia było 777 wolnych miejsc. Tymczasem rok wcześniej było to 306 wakatów, a dwa lata temu zaledwie 37. Wówczas jak donosił Krzysztof Brejza policja miała zachęcać do ponownego kandydowania osoby, które oblały testy psychologiczne oraz rozpoczęła akcję naklejkową na radiowozach “Zostań Policjantem”.
https://twitter.com/KrzysztofBrejza/status/995002778484400128
Związkowcy domagają się od rządu poza podwyżkami jednak także przywrócenia absurdalnych przywilejów emerytalnych. Policjanci chcieliby likwidacji wieku emerytalnego na poziomie 55 lat, aby funkcjonariusze mogli odchodzić na emeryturę nawet w wieku 45 lat. Taki przywilej miałby zachęcić więcej osób do służby.
Strona rządowa sprawę bagatelizuje wskazując, że wiosenne limity przyjęć zostały zapełnione. Wydaje się jednak zasadne pytanie, w jakim kierunki zmierzać będzie kształt kadr polskiej policji, jeśli jest ona z powodów politycznych obdzierana z całego społecznego autorytetu, a funkcjonariusze zamiast ze strażnikami bezpieczeństwa obywateli coraz częściej kojarzą się z bezkarnymi oprawcami Igora Stachowiaka. Niezależnie od urzędniczego optymizmu policja potrzebuje bowiem odbudowy nadszarpniętego prestiżu społecznego.
Źródło: interia.pl
Fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU