To co się dzieje w policji w przypadku koronawirusa jest z punktu widzenia logiki pewnie czymś niewytłumaczalnym dla największych umysłów w tej dziedzinie. Jeszcze wczoraj opisaliśmy za Gazetą Wyborczą szkolenie stłoczonych policjantów w auli szczecińskiego ZUS-u, łamiących tym samym wszelkie zasady profilaktyki w walce z wirusem. Dzisiaj możemy się dowiedzieć o kolejnym przypadku skrajnej nieodpowiedzialności.
Ponad sto osób zebrało się w siedzibie małopolskiej policji, by pożegnać komendanta odchodzącego na emeryturę. Byli prezydent Krakowa, wojewoda, marszałek z zastępcą, szef prokuratury. Koronawirus? Policja uspokaja, bo wszyscy są zdrowi i myją ręce – informuje Gazeta Wyborcza.
Małopolska policja zapewniała Wyborczą, że uroczystość będzie kameralna, ale na zdjęciach przesłanych przez Komendę Wojewódzką Policji widać policjantów stojących w kilku rządach, przedstawicieli innych służb mundurowych oraz duchowieństwa. Policjanci z którymi rozmawiała gazeta są oburzeni – To absurd. Przy tylu apelach zorganizować takie wydarzenie. I jeszcze zebrać w jednym miejscu najważniejsze osoby w tej części kraju. Tupolewizm w najczystszej postaci – złości się krakowski funkcjonariusz.
Tak wygląda sytuacja na górze, a jak w terenie? Policja została włączona w walkę z wirusem i kontroluje np. osoby którym zalecono domową kwarantannę. Na szeregowych policjantów padł blady strach – Nikt z nas nie przeszedł przeszkolenia w zakresie zagrożeń związanych z koronawirusem. Dodatkowo nie mamy odpowiedniego ochronnego wyposażenia medycznego. Co będzie, jeśli osoba objęta kwarantanną będzie zarażona koronawirusem? Jak w takim razie uchronić przed wirusem wysłanych na kontrole policjantów? – mówili Wyborczej śląscy policjanci.
Co na to Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach? Zapewnia, że policjanci będą weryfikowali poddanych kwarantannie przez telefon z odległości umożliwiającej potwierdzenie pobytu osoby w wyznaczonym miejscu. Policjanci uważają, że to fikcja – Jak skutecznie sprawdzić kwarantannę osób, które nie mają telefonów lub ich nie odbierają?(…)Z kolei odwiedzanie takich ludzi w domach bez odpowiedniego zabezpieczenia zwiększy ryzyko zachorowania dzielnicowych – mówią funkcjonariusze.
Jaki rysuje się obraz? Policjanci z tzw. dołów mają większą świadomość wobec czyhających na nich zagrożeń niż policyjna wierchuszka. To nie buduje zaufania do ludzi, którzy mają zarządzać dużym kryzysem, jeżeli taki by się pojawił. Tu nie ma mowy o nonszalancji, tylko o zwykłej głupocie. A głupota jest zaraźliwa.
Źródło: krakow.wyborcza.pl, katowice.wyborcza.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU