Za każdym razem, gdy obywatele na co dzień stroniący od polityki mówią o tym, że to, co politycy PiS robią na szczytach władzy ich tak naprawdę nie dotyczy, warto im uświadomić jak bardzo się mylą. Nie chodzi już bowiem jedynie o sam fakt pojawiania się mniejszych lub większych afer – w końcu były takowe za każdej władzy w ostatnich 30 latach III RP. Nigdy dotąd nie było jednak sytuacji, w której winnych niebywałych “wałków” nie spotykała w zasadzie żadna realna odpowiedzialność, w której ekipa rządząca krajem została postawiona ewidentnie ponad prawem i poza sprawiedliwością. Ujawniona w ostatnich dniach afera wokół szemranych interesów byłego szefa Krajowej Administracji Skarbowej, ministra finansów, a obecnie szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia to kolejny przykład poczucia totalnej bezkarności jednego z najważniejszych urzędników w kraju i iluzorycznego wykonywania swoich obowiązków przez służby specjalne.
Czy Marian Banaś odpowie karnie za fałszywe oświadczenia majątkowe i uzyskiwanie korzyści majątkowych ze współpracy z sutenerami? Oczywiście nie, bo Jarosław Kaczyński stworzył dziś sprawnie działający system nietykalności osób piastujących najważniejsze funkcje państwowe. One z kolei, mając pełną świadomość swojego statusu korzystają z tego faktu do wypełniania sobie i swoim znajomym kieszeni publicznymi pieniędzmi. Wiedzą, że nawet jeśli zostaną przyłapani przez te przeklęte prywatne media (których ostateczne spacyfikowanie jest pierwszym do realizacji celem po wygraniu październikowych wyborów), to nie tylko prokuratura, podległa ministrowi Ziobrze nie pozwoli, by włos im z głowy spadł, ale nie dowiedzą się o tym także ich wyborcy, karmieni papką pseudoinformacyjną w telewizji Jacka Kurskiego.
Zrealizował się najczarniejszy scenariusz, którym oponenci partii Jarosława Kaczyńskiego straszyli Polskę przed wyborami w 2015 roku. Polacy kompletnie utracili dziś kontrolę nad sprawowaniem przez PiS władzy w naszym kraju. Nie ma trójpodziału władzy, nie ma kontroli państwowej, nie ma służb specjalnych zajmujących się bezpieczeństwem wewnętrznym, nie ma służb antykorupcyjnych czy publicznych mediów patrzących władzy na ręce. Obóz Zjednoczonej Prawicy jest totalnie zdemoralizowany i zużyty zaledwie po czterech latach rządów i to zdegenerowanie będzie tylko postępować, bo przecież przykład idzie z samej góry. Wystarczy pokazać kilka przykładów afer, które w normalnych warunkach wywróciłyby obóz władzy do góry nogami, a w naszej wykrzywionej rzeczywistości są uznawane za “zamoknięte kapiszony”:
– sprawa korupcji na szczytach Komisji Nadzoru Finansowego – prokuratura niby postawiła zarzuty Markowi Chrzanowskiemu, ale raczej wątpliwe jest byśmy doczekali skierowania aktu oskarżenia do sądu zanim PiS ostatecznie te sądy przejmie
– afera w PCK, gdzie główny świadek wprost mówi: “(…) przekazywałem politykom PiS pieniądze (z fikcyjnych faktur) w kopertach. Ci wykorzystywali je na kampanię wyborczą”. Sprawa niby w prokuraturze, ale wątki prawdziwych beneficjentów, zwłaszcza tych z partii rządzącej zostały kompletnie zignorowane i porzucone
– finansowanie “Solidarnej Polski” ze środków unijnych – prokuratura od 3 lat udaje, że sprawą się zajmuje, a aktu oskarżenia jak nie było, tak nie ma
– miażdżący raport NIK w sprawie Funduszu Sprawiedliwości i wykorzystywanie publicznych pieniędzy do celów partyjnej agitacji i budowania wpływów – prokuratura podległa Ziobrze przecież tej sprawy nie tknie
– afera z Polską Fundacją Narodową, która wykorzystuje miliardy złotych z państwowych spółek na niedorzeczne i skrajnie nieefektywne działania, a pieniądze płyną w zastanawiających kierunkach i do ludzi, których łatwo powiązać z konkretnym środowiskiem politycznym. Po to, by więcej takie kwestie nie wyciekały, właśnie do NIK, ostatniej instytucji, która jeszcze kontrolowała władzę wsadzono … umoczonego w aferę “pancernego Mariana”…
– olbrzymia dotacja dla mediów Tomasza Sakiewicza na projekt o puszczy, który jest atrapą i nieudolną namiastką tego, czym mogłoby być za takie pieniądze. Tej sprawy prokuratura w ogóle nie rusza – w końcu media Sakiewicza i Karnowskich trzeba opłacić, by nagle nie zmieniły swojego podejścia
– kuriozalne działanie prokuratury w sprawie oszustwa na niekorzyść Geralda Birgfellnera. Sprawa dotyczy Jarosława Kaczyńskiego, więc dzieją się rzeczy absurdalne – prokuratura mimo wielomiesięcznego przekroczenia terminu podjęcia decyzji w sprawie wszczęcia śledztwa (co pozwoli powołać świadków, biegłych i w ogóle ruszyć z dochodzeniem do sprawiedliwości) decyzję blokuje, odbierając ofierze oszustwa prawo do sądu. W tym czasie pani prokurator awansuje w strukturach – czyżby w nagrodę?
– fikcja losowego przydziału spraw w sądach – Krystyna Pawłowicz pozywa przez swoje urojenia Jurka Owsiaka, sprawa trafia dwa razy do tego samego sędziego, który orzeka na korzyść posłanki PiS, by dziś oczekiwać od niej “zapłaty” w postaci zatwierdzenia awansu przez Krajową Radę Sądownictwa, której Pawłowicz jest przecież członkiem
Wymieniać można by jeszcze długo, bo lista afer tej władzy jest nieprawdopodobna. Wszędzie to samo – buta, bezczelność i wyciąganie brudnych łap nie po drobne, a po grube miliony, tak by “złotą erę” wykorzystać jak najlepiej. Obywatele są dziś tylko potencjalną przeszkodą w nieograniczonym czerpaniu z koryta, zwłaszcza Ci, którzy nie dali się kupić za 500+ i wpoić perfidnej propagandy o kraju mlekiem i miodem płynącym. Obywatele mają prawo odzyskać prawo do kontroli publicznych władz, w każdym przypadku, gdy mają podejrzenie jej nadużywania. Możemy o tym zdecydować już 13. października. Skorzystajmy.
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU