Podatek cukrowy to przykład ustawy, która ewoluuje proporcjonalnie do wywieranych na ustawodawcę nacisków. Dzisiaj nikt się nie odważy napisać, czy jakiś wiceminister lub dyrektor departamentu w ministerstwie balował na koszt jakiejś branży pod palmami, na nartach lub pod czerwonymi latarniami Amsterdamu. Można tylko przypuszczać, że lobbyści dostali od swoich zwierzchników pozwolenie na wykorzystanie całej palety możliwości.
Od samego początku wokół ustawy o podatku cukrowym pojawiają się mniejsze lub większe kontrowersje. Coca-Cola lobbująca za okresem przejściowym czy wizyta sekretarza handlu Stanów Zjednoczonych Wilburna Rossa i rozmowy z Jadwigą Emilewicz, to zapewne mały wycinek tego, co się odbywa w rządowych gabinetach. Już pod koniec lutego Gazeta Wyborcza pisała, że spod nowej daniny zostały wyłączone piwa i wódki smakowe, które jak najbardziej nadają się na obłożenie podatkiem.
Jak informuje WP.pl, pocięty projekt trafi dzisiaj pod obrady Sejmu. Portal przypomina, jak parowały z niego przepisy – (…)pierwotna wersja ustawy zakładała opodatkowanie produktów odpowiedzialnych za 18 proc. rocznego spożycia cukru. W ciągu czterech miesięcy z projektu zniknęło jednak kilka kategorii produktów takich jak suplementy diety, jogurty smakowe, czy cześć soków, przez co spożycie cukru objęte daniną zjechało do 13 procent – pisze WP.pl.
Porozrywana na strzępy przez lobbystów ustawa jest skonfigurowana tak, że najbardziej podrożeją napoje produkowane przez polskich producentów. Branża rozlewnicza dysponuje badaniami opinii, z których wynika, że konsumentami polskich marek są głównie osoby starsze, mniej zamożne, mieszkające na wsi i mniejszych miastach. Nietrudno się domyślić, która formacja na polskim rynku politycznym namawia do kupowania polskich produktów i buduje na tym swoją wizję potęgi gospodarczej. Pod płaszczykiem bazarowego patriotyzmu, rząd będzie golił własny elektorat.
Jak podaje WP.pl, po wykluczeniu z ustawy różnych produktów, wpływy do budżetu z tytułu nowej daniny zmniejszą się o 660 mln zł. I teraz proste pytanie – te 660 mln zaoszczędzone przez branżę, lobbyści wydali na nowe inwestycje, wspomogli WOŚP, czy raczej te pieniądze różnymi kanałami są już gdzieś hen daleko? Tak patrząc na aferę KNF, lokowanie w bankach własnych ludzi, dziwne inwestycje w dwie wieże, branie garściami nagród, mafię VAT-wską w ministerstwie finansów, szefa NIK z przedziwnymi relacjami finansowymi i towarzyskimi, odpowiedź chyba jest prosta.
Źródło: wp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU