Narodowy Program Szczepień dopiero się rozpoczął, a już pojawia się wokół niego wiele wątpliwości. I chodzi nie tylko o aferę z celebrytami, lecz także tempo szczepień.
W niedzielę ministerstwo zdrowia poinformowało, że w ciągu doby w ramach Narodowego Programu Szczepień zaszczepiono zaledwie 1235 osób. Eksperci nie mają wątpliwości, że to zdecydowanie za wolne tempo. Programu stara się bronić Michał Dworczyk.
– Widać, że system zaczyna funkcjonować. Ważną datą będzie 15 stycznia, kiedy rozpoczniemy zapisy na szczepienia. Wtedy się okaże, czy system centralnego kalendarza zadziałał i czy systemy teleinformatyczne, które budujemy od wielu tygodni, sprawdzą się w realnym działaniu – mówi szef Kancelarii Premiera w rozmowie z „Wprost”.
Na temat programu Dworczyk wypowiada się jednak bardzo ostrożnie; nie potrafi podać konkretów. Zapytany o to, kiedy możliwość zaszczepienia się otrzyma osoba młoda spoza grup priorytetowych, odpowiada, że może to być maj, czerwiec albo lipiec. Jednym słowem – szef KPRM tego nie wie. Podkreśla, że obecnie celem jest zaszczepienie jak największej liczby Polaków i przygotowanie systemu na następne lata. Rozbrajająco przyznaje, że “wszystko wskazuje na to, że szczepić będziemy musieli się co roku”.
– Opracowaliśmy cały program, logistykę szczepień oraz zorganizowaliśmy procesy w skali ogólnopolskiej, zatem zrobiliśmy to, co jest możliwe z perspektywy rządu – mówi z pewnością siebie Dworczyk. – Reszta zależy od producentów szczepionki.
Inny problem to zdaniem Dworczyka naturalnie opozycja.
– Irytuje mnie tylko hipokryzja polityków, którzy wykorzystują tę sytuację i starają się przestraszyć Polaków. Za to cieszę się, że coraz więcej osób chce się zaszczepić. Mimo tego, że w pierwszym kwartale nie zaszczepimy tylu osób ile byśmy chcieli i mogli, to jestem ostrożnym optymistą – komentuje na łamach “Wprost” szef Kancelarii Premiera. Obroną na zarzuty jest też krytyka Unii Europejskiej. Dworczyk podkreśla, że imponujące tempo szczepień w Izraelu wynika z faktu, iż kraj ten nie kupował szczepionek w ramach UE. Oskarża też Niemcy o „wyłamanie się z solidarności europejskiej”.
– Gdybyśmy postawili na samodzielne zakupy, to opozycja natychmiast zakrzyknęłaby, że to kolejny dowód na wyprowadzanie Polski z Unii Europejskiej, brak solidarności europejskiej, etc. Dlatego mówię o hipokryzji polityków – mówi szef Kancelarii.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU