W czwartek wieczorem teściowa odbiera telefon stacjonarny. W słuchawce słyszy automat, że szczepienie będzie 4 lutego, ale przy ul. ks. Józefa Poniatowskiego. Rodzina głupieje, bo nie wie która wersja jest prawdziwa.
O zamieszaniu z lokalizacją szczepienia informuje koleżankę Małgorzatę. Jej 86-letnia mama ma wyznaczony termin szczepienia na poniedziałek 25 stycznia na godz. 9 przy ul. Żwirki i Wigury. Koleżanka mówi, że mają SMS-a i nie ma się czym martwić. Postanawia jednak się upewnić na infolinii, a tam słyszy Szaserów. Uff. Scenariusz jednak zaczyna być identyczny jak u pani Ewy – odbiera telefon i słyszy automat mówiący Poniatowskiego.
– Dzwonię znów na infolinię. Pan mówi, że zmieniły się procedury i nie potwierdzają już terminów szczepień. Po 14 minutach negocjacji udaje mi się od niego wyciągnąć informację, że mama zapisana jest na Stadion Narodowy. Szczepienie ma już w poniedziałek, a my dowiadujemy się o jego miejscu przed weekendem – mówi Wyborczej.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU