Polityka i Społeczeństwo

PiS znalazł pretekst do zmiany ordynacji wyborczej

fot. Shutterstock/ Michael Wende

Jarosław Kaczyński dokładnie rok temu przebąkiwał o potencjalnej zmianie ordynacji wyborczej. Prezes PiS od dawna twierdził, że wybory samorządowe 2014, w których PSL osiągnął zaskakująco dobry wynik, na poziomie 23 %, niosły ze sobą “liczne nieprawidłowości”.

Obóz Prawa i Sprawiedliwości twierdził, że dochodziło do licznych, bezczelnych przypadków łamania prawa, z fałszowaniem wyborów włącznie.

Niedawno prezes PiS uchylił jednak rąbka tajemnicy. W wywiadzie dla TVP 3 Szczecin zapowiedział, że jego partia pracuje nad zmianami w ordynacji wyborczej. Na pierwszy ogień miałyby pójść wybory samorządowe 2018. Kaczyński w typowym dla siebie stylu – “wiem, ale nie powiem” stwierdził, że są liczne dowody i analizy, które wskazują na szereg nieprawidłowości przy ostatnich wyborach do samorządów, zaś stan naszej ordynacji jest ułomny.

W wypowiedzi prezesa PiS zabrakło konkretów, choć kilka pomysłów padło. Partia rządząca proponuje, między innymi, :

  • zamontowanie kamer w lokalach wyborczych,
  • wymianę urn na przezroczyste,
  • egzekwowanie zakazu prowadzenia kampanii w bezpośrednim otoczeniu lokalu wyborczego.

Trzeba przyznać, że powyższe propozycje brzmią całkiem sensownie. Nie można jednak tracić z oczu kompleksowego obrazu sytuacji. Te drobne poprawki nie przełożą się w żaden sposób na funkcjonowanie procesu wyborczego w naszym kraju. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że stanowią one de facto pretekst do gruntownej zmiany ordynacji wyborczej. Pod płaszczykiem tych drobnych usprawnień, co do których przeciętny Kowalski nie będzie miał zastrzeżeń, przemycone zostaną daleko idące zmiany systemu wyborczego, polegające na:

  • wprowadzeniu kadencyjności w wyborach prezydentów miasta, burmistrzów, wójtów,
  • zmianie sposobu przydzielania mandatów,
  • zmianie granic okręgów wyborczych.

O ile pomysł z wprowadzeniem kadencyjności wybieralnych jednoosobowych stanowisk można obronić, to potencjalna zmiana sposobu przydzielania mandatów, czy modyfikacja granic okręgów wyborczych nie jest niczym innym jak perfidnym skokiem na władzę – w stylu węgierskim.

Wprowadzenie kadencyjności prezydentów miast na wielu zwolenników. Można przytoczyć szereg argumentów za tym rozwiązaniem. Brak ograniczenia maksymalnego czasu sprawowania władzy może prowadzić do nadużyć, zaś lokalny włodarz bardziej niż podejmowaniem trudnych decyzji kuszony jest angażowaniem się w zagrywki PR-owe, byleby tylko utrzymać się na stołku.

Istnieją oczywiście zasadne argumenty przeciwko kadencyjności. Koronnym z nich jest stwierdzenie, że przecież prezydenci, wójtowie czy burmistrzowie są wybierani na kolejne kadencje nie z powodu brak konkurencji, ale dlatego że mieszkańcy są autentycznie zadowoleni z ich pracy.

W tym ujęciu wprowadzanie na siłę kadencyjności może odbyć się ze szkodą dla lokalnych społeczności, gdyż urzędujący sprawdzony włodarz będzie musiał ustąpić z powodu wyczerpania limitu kadencji, mimo tego, że w dalszym ciągu odnosi sukcesy i zasłużył się dla mieszkańców.

W każdym razie widać, że dyskusja o wprowadzeniu kadencyjności jest przynajmniej dyskusją merytoryczną, czego nie można powiedzieć o pozostałych pomysłach PiS. Zmiana sposobu przydzielania mandatów, z obecnie obowiązującego modelu proporcjonalnego na mieszany lub jednomandatowy oraz modyfikacja granic okręgów wyborczych nie ma nic wspólnego z usprawnieniem procesów demokratycznych.  

Analizując całą sytuację, jak na dłoni widać o co tak naprawdę chodzi PiS. Partia Kaczyńskiego chce przedstawić własny projekt zmiany ordynacji wyborczej do samorządów, proponując kadencyjność, montaż kamer w lokalach i wprowadzenie przezroczystych urn.  Propozycje te mają odwrócić uwagę od tego, co jest głównym celem, do którego dąży Kaczyński, czyli odbicia samorządów z rąk Platformy i PSL, za pomocą wątpliwych demokratycznie zabiegów, jak zmiana granic okręgów wyborczych.

W nadchodzących dniach w mediach narodowych możemy się spodziewać silnej narracji, mówiącej o zepsuciu samorządów i konieczności uzdrowienia ułomnej ordynacji wyborczej. Pytanie tylko, czy ciemny lud to kupi…

fot. Michael Wende/ Shutterstock

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie