Prawo i Sprawiedliwość ma kilka solidnych filarów swojej propagandy, które są kamieniem węgielnym jego medialnego przekazu, niezależnie od okoliczności. Jednym z nich jest ciągłe porównywanie siebie do poprzedników, by dowieść, jak to kraj bez ciężaru układu III RP wstaje z kolan. Mamy zatem zalew mniej lub bardziej zmanipulowanych materiałów w stylu propagandy sukcesu. Dzięki PiS osiągnęliśmy nigdy nie widziany spadek bezrobocia, niespotykany, chociaż tempo tego spadku jest względnie stałe od lat. Mamy nadwyżkę budżetową i uszczelnianie systemu, które jest pompowane sztuczkami księgami. Mamy wreszcie koronny argument za tezą “wystarczy nie kraść” – najnowsze wyniki spółek Skarbu Państwa, które w przekazie dnia biją trzykrotnie na głowę wyniki z czasów rządów PO-PSL. Ten właśnie trzykrotny wzrost zysków spółek ma zdaniem orędowników dobrej zmiany rozstrzygać prawdziwość tezy o układzie III RP, jakże inaczej wytłumaczyć taki nagły skok po przejęciu rządów przez PiS.
W żonglowaniu liczbami agitatorzy zapomnieli jednak, że użyte dane bez ich rozumienia łatwo mogą uderzyć nie w tych ludzi co trzeba. W przypadku porównania wyników spółek z czasów PO-PSL z obecnym wynikiem ekipy dobrej zmiany, uboczną ofiarą stał się nikt inny jak śp. prezydent Lech Kaczyński. Prezydent Kaczyński w środowisku PiS został pomnikowo wyidealizowany jako mąż stanu, który nigdy nie popełnił żadnego błędu. Patriotyzmu byłemu prezydentowi nie można było odmówić, ale jak to w życiu bywa, jego decyzje niejednokrotnie okazywały się nietrafione. Efekty błędów politycznych są jednak widoczne często dopiero po latach. Jedna z takich decyzji stała właśnie za słabym wynikiem spółek Skarbu Państwa u schyłku rządów PO-PSL.
Mowa o kontrowersyjnej inwestycji PKN Orlen w rafinerię w Możejkach. Projekt politycznie forsowany przez Lecha Kaczyńskiego od początku nie miał wystarczająco silnego oparcia w danych ekonomicznych, a co gorsza współpraca Litwinów okazała się iluzoryczna. Inwestycja w Możejkach, a następnie niemożność jej pozbycia się, w obliczu wrogości Wilna doprowadziły Orlen do kryzysu finansowego. Zaowocował on w 2014 roku uregulowaniem sytuacji księgowej i uznaniem strat na poziomie rekordowych 5,133 mld zł.
Nawet w jednym z nagrań afery taśmowej Radosław Sikorski komentował sprawę tej inwestycji. Minister spraw zagranicznych omawiał strategię rządu i Orlenu wobec Litwy, aby umożliwić odzyskanie chociaż części zainwestowanego tam kapitału. Nagrania były przedstawiane jako oburzające, ale warto sobie je przypomnieć i analizować z kontekstem.
“Siulam taki interes. Ja chcę wychować Litwinów, żeby zrozumieli, że sranie na Polskę nie jest za darmo. (…) Musisz skalkulować, wiesz, czy ciebie to bardziej dotknie czy ich. Jeżeli ich dotknie znacznie bardziej, to… rozumiesz. Bojkot, jak Ruscy zrobili Ukraińcom, to przecież ich to też kosztowało”.
Za tymi słowami kryły się próby ekonomicznego szantażu, aby zmusić politycznie uderzającą w Orlen Litwę do zaprzestania sabotowania sprzedaży Możejek. Litwa okazała się bowiem pułapką dla kapitału spółki, która groziła jej katastrofą. Minister skwitował sprawę następująco:
“Czyli genialna strategiczna decyzja Wielkiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. (…) Ale trzy głosy w Radzie Europejskiej i widzimy jak Litwa kur##a z nami na dobre i na złe. Są tacy głupi ludzie. A prawda jest taka, że my naszą dobrą gotówkę wysłaliśmy, którą oni trzymają jako zakładnika”.
5,1333 mld zł strat z Możejek doprowadziło w 2014 roku do obniżenia o połowę wyników finansowych całego sektora spółek państwowych, który zakończył pierwsze półrocze z wynikiem 5,5 mld zł. Dla porównania bieżący sukces PiS to 14,959 mld zł.
Jednak jeśli wyjmiemy z koszyka spółek tylko PKN Orlen to dochodzi do rzeczy dziwnej, wyniki PO-PSL rosną do 10,713 mld zł, a obecnej władzy to już tylko 11,498 mld zł. Jeszcze w roku 2015 doszło do identycznej sytuacji, gdzie górnictwo dołożyło kolejne 5 mld zł strat księgowych do bilansu spółek, podczas kiedy tylko w ciągu ostatniego roku PiS dopłacił do największego producenta węgla 3 mld zł, co jednak nie jest jest widoczne w cytowanych bilansach. Jeśli weźmiemy powyższe pod uwagę, to różnice wyników finansowych stają się iluzoryczne. Misiewicze nie zarządzają wcale spółkami lepiej niż ludzie z PO.
Źródła: money.pl, wPolityce.pl
fot. Shutterstock/Michael Wende
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU