Rok we władzach spółki Centralny Port Komunikacyjny (CPK) i można się zwalniać. PiS stworzył finansowe eldorado przy pilnowaniu łąki.
Rozkręca się karuzela zmian w rządowej spółce Centralny Port Komunikacyjny (CPK), która na same tylko wynagrodzenia w zeszłym roku przeznaczyła z pieniędzy polskich podatników przeszło 30 mln zł – Rok we władzach spółki Centralny Port Komunikacyjny, w portfelu po 300-400 tys. zł i wystarczy. Tak się kończy kariera kolejnych PiS-owskich nominatów, którzy mieli budować wielkie lotnisko nad Pisią Tuczną w Baranowie – informuje “Gazeta Wyborcza”.
Członkowie zarządu CPK zarabiają po 29 450 zł (netto), prezes Mikołaj Wild 32 575 zł. Z CPK odchodzi Sylwia Matusiak, która była członkinią zarządu spółki. Rezygnację z funkcji złożyła “z przyczyn osobistych”, a piastowała ją od grudnia 2019 r. W zarządzie odpowiadała za PR i marketing. Sylwia Matusiak była uważana za protegowaną Jacka Sasina.
Po 14 miesiącach we władzach CPK Sylwia Matusiak tylko dzięki podstawowemu wynagrodzeniu wzbogaciła się o ponad 412 tys. zł! – pisze “Wyborcza”.
Niespełna rok, jako członek zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego, “wytrwał” Patryk Demski. W lutym 2020 r. zaczął kierować radą nadzorczą spółki, a dwa miesiące później wszedł do jej władz. To były PiS-owski burmistrz Pelplina i wiceprezes Lotosu.
Patryk Demski nie otrzymał odprawy finansowej – przekazał gazecie rzecznik spółki. Po 11 miesiącach w zarządzie CPK, Demski opuścił go bogatszy o blisko 325 tys. zł.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU