– Otóż państwo jednostronnie zawiesiło wszelkiego rodzaju zgromadzenia, na skutek czego Msze święte i nabożeństwa stały się po większej części niedostępne dla wiernych. Nic podobnego nie wydarzyło się w dwutysiącletniej historii Kościoła – napisał przewodniczący KEP. I podkreśla, że nie miało to miejsca „podczas wojen, bombardowań czy w czasach zarazy”. A to mocny zarzut w stronę władzy, która mocno kreuje wizerunek gorliwych chrześcijan i cynicznie wykorzystuje wiarę do celów politycznych.
Strata sojusznika?
Abp. Gądecki zarzuca też władzy sposób konsultacji swoich decyzji z Kościołem. Według niego między stronami nie było rozmów „co do zasadności i proporcjonalności wprowadzanych ograniczeń.
– Kościół został potraktowany gorzej niż przedsiębiorstwa handlowe, jako dziedzina niekonieczna do życia – stwierdził Gądecki. – Rządy z przeszłości nigdy nie ośmieliły się nałożyć na Kościół tak drastycznych zakazów, okazując w ten sposób znikomy respekt dla Kościoła i jego roli w życiu społecznym – kwituje gorzko. Czy te słowa są symptomem kryzysu w relacjach między Kościołem a władzą? Jeśli tak, PiS straciłby być może najcenniejszego sojusznika…
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU