Prawo i Sprawiedliwość od czasu przejęcia władzy w 2015 roku prowadziło na Mazowszu akcję torpedowania kolejnych projektów władz stolicy i samorządu województwa mazowieckiego. Była to forma politycznej zemsty i walki o zupełną dominację, której głównym polem stała się polityka lotniskowa. Przez lata PiS wykorzystując kontrolowane przez Skarb Państwa spółki, dążył do zatrzymania rozwoju i w perspektywie zamknięcia portu lotniczego w Modlinie, sukcesu jego oponentów i okna na świat dla mniej zamożnych mieszkańców stolicy, których nie było stać na loty państwowym LOT-em. Modlin stał się bowiem bazą dla Ryanaira, taniego przewoźnika, głównego konkurenta narodowych linii, stąd w strategii rządu stał się podmiotem niepożądanym. Z tego względu Państwowe Przedsiębiorstwo “Porty Lotnicze”, udziałowiec lotniska w Modlinie, weszło w spór z władzami województwa mazowieckiego, czego efektem jak twierdzą samorządowcy było blokowanie decyzji o dalszej rozbudowie lotniska. Dziś zauważalne są efekty trwającej wojny podjazdowej, kiedy to polityka PiS przynosi pierwsze rezultaty. Tani przewoźnicy zaczęli bowiem tracić zainteresowanie stolicą, przenosząc uwagę na inne lotniska w kraju, gdzie rozwijają nowe połączenia, częściowo kosztem Warszawy.
Ryanair nie ukrywa, że nie zamierza w obecnych warunkach zwiększać ruchu w stolicy, ze względu na inwestyturę, która tego nie umożliwia. Z tego korzysta Kraków, który ma już więcej tras niż Modlin – 61, z czego 11 nowych. W tym samym czasie Warszawa doczekała się tylko jednej dodatkowej trasy do Izraela, a już dziś wiadomo, że w najbliższym czasie zniknie przynajmniej okresowo kilkanaście tras, w znacznej mierze w związku z końcem sezonu wakacyjnego. Równocześnie przewoźnik w Katowicach zapowiedział utworzenie swojej szóstej bazy w naszym kraju, której część zasobów była wcześniej przewidywana właśnie do obsługi Modlina. Podobną drogę obrał korzystający z zatłoczonego Okęcia WizzAir. Przewoźnik przesunął wprawdzie do stolicy jedną dodatkową maszynę, ale w tym samym czasie stawia na inne kierunki, także głównie Kraków, który czeka otwarcie kolejnych 11 połączeń.
Powyższe jest efektem coraz mniej korzystnych warunków dla działalności tanich linii w stolicy. Rząd forsuje bowiem za 50-70 mld zł budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, stąd stara się wzmacniać za wszelką cenę LOT oraz priorytetyzować ruch tranzytowy z regionu przez Okęcie, na czym cierpią krajowe potrzeby. Kiedy jednak portu w Baranowie nie widać, a przeznaczonego dla tanich linii zmodernizowanego portu w Radomiu także poza planami nie ma, to stolica zderzyła się w rozwoju ruchu lotniczego ze ścianą.
Efektem takiego podejścia opartego na konkurencji podmiotów publicznych, a nie współpracy, jest to, że warszawiakom trudniej będzie dostać się do wielu atrakcyjnych miejsc na świecie w korzystnej cenie, a co dla gospodarki regionu niebezpieczne – mniej turystów odwiedzi stolicę Polski. Ruch lotniczy to bowiem okno na świat w dwie strony. Przykładowo władze Izraela potrafią dopłacać do biletów lotniczych poza sezonem turystycznym, ponieważ wiedzą, że atrakcyjne połączenia to źródło dużych przychodów dla turystyki. My niestety wolimy wojnę polsko-polską i rzucanie kłód pod nogi ludziom tylko dlatego, że nie reprezentują tego samego obozu politycznego.
Źródło: wyborcza.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU