Polityka i Społeczeństwo

PiS przyznał się do klęski, po czym wbił nóż w plecy własnym wyborcom. Zaskakujący ruch rządu

PiS przyznał się do klęski i wbił nuż w plecy elektoratu. Zaskakujący ruch rządu
Fot. KPRM

Prawo i Sprawiedliwość miało być formacją, która zadba o przyszłość polskich rodzin, kultury i samego narodu. Tak w obliczu kryzysu uchodźców przedstawiali się politycy dzisiejszego obozu rządzącego. Dzięki 500+ miało rodzić się więcej dzieci, co w połączeniu z innymi narzędziami polityki państwa solidarnego, miało przywrócić zastępowalność pokoleń i zakończyć zapaść demograficzną. Rząd miał także dbać o tożsamość narodową, chroniąc kraj przed zalewem fali “imigrantów ekonomicznych”. Okazuje się jednak, że rząd PiS nie zamierza dotrzymać danego wyborcom słowa i dokonuje poważnego zwrotu w swojej polityce.

Wiceminister inwestycji i rozwoju Paweł Chorąży w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej przyznał nieświadomie, że polityka rządu zawiodła, a władza zamierza wbić wyborcom nóż w plecy w kluczowych dla nich kwestiach. Polityk stwierdził bowiem, że:

“Z punktu widzenia sytuacji gospodarczej i demograficznej jesteśmy skazywani na przyjmowanie osób migrujących. To stało się szybciej, niż nam wszystkim się wydawało; kilka lat temu myśleliśmy o tym jako o dalekiej perspektywie”

W efekcie rząd ma zamiar poluzować procedury ubiegania się o zezwolenie o pracę w Polsce. Rząd także realizuje pilotażowy program +Start in Poland+, który ma umożliwić  polskiej gospodarce konkurowanie o talenty w skali globalnej.

Od powyższych słów mogłaby zagotować się krew żyłach większości wyborców prawicy, jednak nie powiedział ich człowiek z pierwszych stron gazet, stąd zapewne przejdą one bez większego echa. Mówimy bowiem o rzeczy na prawicy niewybaczalnej, czyli o zdradzie. W jednym wywiadzie człowiek z samego serca przemysłu dobrej zmiany przyznał, że retoryka PiS stawiania na odbudowę dzietności Polaków jako alternatywy do masowej imigracji jest zwykłym kłamstwem. Okazuje się 500+ i inne świadczenia w niczym nie odwróciły sytuacji demograficznej, co jest w dysonansie z doniesieniami prorządowych mediów.

Jednak jeszcze jedna hipokryzja jest uderzająca. PiS po raz kolejny daje do zrozumienia, że ceni imigrantów ponad polskich pracowników. Rząd przechodzi bowiem ze skrajności w skrajność. Kiedy protestowali rezydenci, to usłyszeli “niech jadą”, a równocześnie rząd zaczął otwierać szerzej drzwi dla lekarzy z Ukrainy, pomimo, że wielu z nich nie posiada standardów kwalifikacji do pracy w Polsce, co udowodniają postępowania nostryfikacyjne, których nie przechodzi pozytywnie wielu aplikujących. Podobnie jest to policzek dla setek tysięcy naszych rodaków, którzy zdecydowali się na emigrację, ponieważ nie tylko na zachodzie jest bogatsza gospodarka, ale zwyczajnie nad Wisłą nikomu na ich zatrzymaniu nie zależało. Niestety najwyraźniej wciąż nie zależy. Wielu utalentowanych Polaków nie może bowiem liczyć na troskę państwa, często będąc wypieranym do przymusowej emigracji, ponieważ w Polsce nie ma warunków do rozwoju branż, w których się specjalizują. Łatwiej jednak sprowadzić taniego pracownika, czy wprowadzać daniny solidarnościowe, niż stworzyć dobre warunki do prowadzenia biznesu.

Paweł Chorąży bagatelizuje woltę rządu stwierdzając, że dla PiS problemem był tylko mechanizm relokacji uchodźców, który czeka “rychły koniec”. Nie jest to jednak z perspektywy retoryki PiS przez ostatnie trzy lata prawda. Rządzący odwoływali się bowiem do o wiele szerszej wizji państwa polskiego, które zatroszczy się o dotychczas zapomnianych. Polityk pozwolił sobie także na pokazanie, że PiS nie jest gotowy do rządzenia Polską, ponieważ nie widzi dla naszej gospodarki przyszłości:

“Chodzi o długotrwałe, mocne podstawy wzrostu gospodarczego w Polsce, a tego (…) nie da się przy istniejącym potencjale ludzkim zrobić w sposób odpowiedzialny”

Problem w tym, że się da. Potencjał ludzki w Polsce jest bowiem spektakularnie marnowany. Po pierwsze mamy kobiety rezygnujące z pracy w wyniku m.in programu 500+, przez co posiadamy jeden z najniższych odsetków osób pracujących w wieku produkcyjnym w Unii Europejskiej. Zamknęliśmy rynek pracy w pułapce poprzez obniżkę wieku emerytalnego, ponieważ to ta jedna tylko ustawa wprowadziła jednocześnie państwo na krawędź bankructwa, a rynek pracy w stadium kalectwa. Tą jedną ustawą PiS stworzyła popyt na całą falę migracji, która jest wyborem, a nie gospodarczą koniecznością. Jest to jednak wymówka na przykrycie nieudolności i populizmu władzy. Jest u końcu reforma edukacji, która zrujnowała szansę na debatę o prawdziwej zmianie w polskiej szkole. Wróciliśmy bowiem metodami do PRL, podczas gdy potrzeba było przygotować edukację do kształcenia młodzieży przedsiębiorczej, nauczonej sztuki pracy w grupie i abstrakcyjnego myślenia wymaganego do tworzenia innowacji. Nie liczy się dziś bowiem liczba pracowników a ich jakość. Można stawiać na gospodarkę za najniższą krajową, jak tego chce PiS, widząc przyszłość w sprawdzaniu taniej siły roboczej. Można też szukać drogi poprzez tworzenie wyspecjalizowanych, wysokopłatnych miejsc pracy i szeregu innowacyjnych firm, które popchną PKB na wyżyny. Myśląc kategoriami gospodarki centralnie planowanej partia rządząca nie jest jednak do tego zdolna. Cały klimat polityczny w Polsce tworzy bowiem anty-przedsiębiorczą mentalność, która okalecza gospodarkę na równi z pikującą demografią. Jeśli skupiamy się na redystrybucji, tym co komu się należy, a nie tym, jak umożliwić ludziom osiąganie sukcesu, to nie ma mowy, aby nad Wisła zagościło państwo dobrobytu. Populiści nie rozumieją w końcu, że robotyzacja ogranicza popyt na tanią siłę roboczą, a tworzy za to szanse na rozwój wysokiej jakości miejsc pracy. Jednak zapatrzeni w przeszłość politycy nie potrafią dostrzec szans, które pojawiają się już na naszych oczach.

Imigracja sama w sobie nie jest jednak niczym złym, ale powinna być oparta na zdrowych zasadach. Patologią jest zarówno traktowanie jej jako zła wcielonego i zamykanie się na wymianę ludzi, myśli i idei, ale równie złe jest uważanie jej za panaceum na wieloletnie zaniedbanie klasy politycznej. Droga na skróty rzadko bowiem popłaca. PiS może w wyniku zmiany swojej strategii spotkać się jednak z gniewem ze strony tych, na których bezgraniczną lojalność dotąd liczył. Elektorat prawicy prawdziwe urażony jest bowiem bardzo pamiętliwy.

Źródło: gazetaprawna.pl

Fot. KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

 

 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie