PiS szykuje się do jesiennej „dekoncentracji mediów”. Ustawa ta może jednak nie spodobać się naszym sojusznikom z USA. Sekretarz stanu USA Mike Pompeo miał jasno dać do zrozumienia, że Stany Zjednoczone ostro sprzeciwią się działaniom, które mogą zaszkodzić amerykańskim korporacjom.
Zmiany radykalne czy łagodne?
O dekoncentracji – jak obecnie elegancko określa się repolonizację mediów – politycy PiS mówią od tygodni. Temat ten pojawił się w zasadzie od razu po wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Pretekstem do zmian są rzekome ataki na Andrzeja Dudę, jakich dopuszczały się niezależne media w czasie kampanii wyborczej. W narracji PiS, Duda musiał stawiać czoło nieprzychylnym publikacjom, a pluralizm zapewniała jedynie TVP.
Na cenzurowanym PiS są między innymi TVN i „Fakt”. W efekcie ustawy dekoncentracyjnej swoich aktywów musiałyby pozbyć się amerykańskie Discovery (właściciel TVN) i fundusz inwestycyjny Kohlberg, Kravis, Roberts & Co. L.P. Posiada on udziały w koncernie Axel Springer, do którego należy między innymi „Fakt”.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, PiS i Solidarna Polska dążą do radykalnych zmian, które nie dotknęłyby tylko mediów państwowych czy mediów ojca Tadeusza Rydzyka. Są jednak w Zjednoczonej Prawicy głosy, by reformę przeprowadzić łagodniej – nie zmuszać koncernów do odsprzedawania udziałów, ale zakazać ich powiększania. Jednym z argumentów za takim rozwiązaniem jest podejście Unii Europejskiej. Według zwolenników „miękkich” rozwiązań, wśród których jest Mateusz Morawiecki, UE nie miałoby zastrzeżeń do takiej ustawy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU