Podczas sobotniej konferencji Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki sypali obietnicami jak z rękawa. Problem w tym, że PiS najwyraźniej zapomniało, że szaleńcza ofensywa rozdawnicza przyniesie też negatywne skutki. Jednym z takich skutków może być drastyczny wzrost cen mieszkań.
Zaprezentowany przez PiS Polski Ład można scharakteryzować krótko: festiwal obietnic. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki prześcigali się w wymienianiu, jakie wspaniałe rzeczy oferują Polakom. Zapomnieli wspomnieć o tych mniej przyjemnych sprawach. Bo każde szaleńcze rozdawnictwo ma jakieś skutki. Rozdawanie pieniędzy skutkuje inflacją, a obiecane ulgi mieszkaniowe – wzrost cen nieruchomości.
PiS obiecało, że w ramach Polskiego Ładu zagwarantuje młodym rodzinom nawet 100 tysięcy wkładu własnego, co umożliwi tymże rodzinom wzięcie kredytu hipotecznego. Drugi bonus to obietnica, że za każde drugie, trzecie i kolejne dziecko państwo będzie pomagało w spłacie kredytu. Ulgi mają sprawić, że młodym rodzinom będzie łatwiej kupić swoje własne mieszkanie. Nie pomyślano chyba jednak o związku przyczynowo-skutkowym, który doprowadzi najpewniej do wywindowania cen mieszkań.
– Tutaj działa prawo popytu i podaży – im większy popyt, im większa grupa zainteresowana danym produktem, tym sprzedający są skłonni podwyższać ceny – wyjaśnia Tomasz Ryznarski, analityk z portali JakiKredyt, w rozmowie z RMF FM. Jakie mogłoby być rozwiązanie? Eksperci podpowiadają, by rząd wprowadził limit cen mieszkań, na które obowiązywałyby ulgi. Bo jest też kolejne niebezpieczeństwo – dopłaty nie są uzależnione od miejsca zakupu mieszkania. A to może doprowadzić do sytuacji, gdzie ceny mieszkań w małych miejscowościach sięgają cenom mieszkań w największych miastach.
Źródło: RMF FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU