Rząd Prawa i Sprawiedliwości miał być tym, który odda Polakom rzekomo zawłaszczoną przez obcy kapitał i wpływy ojczyznę. Hasła repolonizacji, wzmacniania krajowych przedsiębiorców i wytykanie palcem niemieckiego kapitału kolejnych spółek stało się elementarzem propagandowego przekazu rządu. Słyszeliśmy niejednokrotnie, że mamy za duży udział zagranicznego kapitału w sektorze bankowym, stąd konieczna była repolonizacja Pekao. Słyszeliśmy, że media są przeżarte przez niemiecki kapitał, co wymaga ustawy dekoncentracyjnej w celu jego marginalizacji. Handel natomiast został zdominowany przez zachodnie sklepy wielkopowierzchniowe, dlatego potrzebny był podatek od supermarketów. Słyszeliśmy finalnie, że Polska za rządów PO-PSL stała się niczym więcej niż tanią montownią dla zagranicznych koncernów, co wprowadziło kraj w sferę gospodarczego neokolonializmu.
To wszystko miało ulec zmianie dzięki owocom dobrej zmiany. Jarosław Kaczyński zakończył rządy elit na usługach zagranicy, a dzięki Mateuszowi Morawieckiemu miała nastać konstytucja dla biznesu, która umożliwiałaby rozwinięcie skrzydeł małym i średnim przedsiębiorcom. Miało być w retoryce socjalnej prawicy pięknie, jednak tania propaganda nie wytrzymała zderzenia z rzeczywistością. Kolejny raport fDi Intelligence podniósł kurtynę i okazało się, kto najbardziej korzysta na rządach Prawa i Sprawiedliwości.
Wbrew wszelkim zapowiedziom polityków PiS, okazało się, że właśnie zagraniczne koncerny. Rok 2016 w znacznej mierze z powodu politycznej niepewności i chaosu upłynął pod znakiem tąpnięcia w inwestycjach. Okazuje się jednak, że kiedy inwestycje samorządów, gospodarstw domowych i firm w środki trwałe malały, to w tym samym okresie nastąpił gwałtowny wzrost zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Mówimy tutaj o niebagatelnym, bo aż 74% wzroście rok do roku, osiągając poziom 9,9 mld dolarów czyli 5 miejsce w Europie. Wszystko to w sytuacji kiedy czołowe gospodarki kontynentu zanotowały znaczne spadki (Niemcy o 26%, Wielka Brytania aż o 40%).
Sam fakt tak dużego wzrostu napływu inwestycji zagranicznych powinien cieszyć i jest on oznaka atrakcyjności inwestycyjnej Polski. Nie ma co ukrywać, jest on sukcesem. Poza czynnikami krajowymi, geografią, rynkiem pracy, to Brexit i spadek zainteresowania Wielką Brytanią także działał na naszą korzyść.
Jednak to, co powinno zwrócić nasza uwagę przy tej w zasadzie dobrej wiadomości, to olbrzymi kontrast zapowiedzi rządu i rezultatów jego działania. Rząd chce postawić na polski kapitał, polskich przedsiębiorców, a okazuje się, że jego polityka buduje tylko kolejne bariery w rozwoju rodzimych firm. Tych samych barier nie odczuwa już międzynarodowa konkurencja, co sprawia, że rynek staje się nieuczciwy na korzyść zagranicznych firm, z których ekspansją w swojej ideologii Prawo i Sprawiedliwość miało walczyć. “Uszczelnianie systemu podatkowego” choćby przez blokowanie zwrotów podatku VAT i ryzyko dalszego opresyjnego uderzenia urzędów skarbowych mocno wpływa na małe i średnie firmy, a wielkie koncerny omija szerokim łukiem. Nie ma się co temu dziwić, przecież wielkie firmy na samych prawników potrafią wydawać więcej niż wynoszą całe roczne obroty niejednego średniego przedsiębiorcy.
Jest w tym wielka hipokryzja. Kolejne rządy, bo nie dotyczy to tylko obecnego obozu, dużo mówią o potrzebie tworzenia nowych miejsc pracy, dlatego są bardzo otwarte na zagraniczne inwestycje. Jednak ta “otwartość” często przeradza się w dawanie przywilejów w postaci specjalnych zwolnień podatkowych. Prezenty te nie biorą się jednak z powietrza, ponieważ składają się na nie w znacznej mierze polscy przedsiębiorcy. Nikt nie próbuje nad Wisłą policzyć, ile miejsc pracy stworzyłyby nasze firmy, jeśli olbrzymie obciążenia jakimi są poddawane, zostałyby w końcu poluzowane.
Niestety okazuje się, że takich zmian mimo zapowiedzi wciąż nie ma, a rząd wzmacnianie polskiego kapitału widzi tylko jako kosztowną nacjonalizację kolejnych gigantów, która przy politycznym sterowaniu rodzi także wielkie ryzyko niegospodarności.
W powyższy sposób cała gospodarcza linia ideologii PiS-u staje się jednym wielkim paradoksem. Elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego wierzy głęboko, że rząd odbudowuje “polskość” gospodarki, podczas gdy nierozważne i niekompetentne ruchy władzy prowadzą do odwrotnego efektu i wzrostu dysproporcji. Gdy politycy przerzucają się tanimi hasłami, wszystkie przyczyny, które faworyzowały zagraniczny kapitał, mają się dobrze i nic nie wróży zmiany tego stanu rzeczy.
fot. flickr/Krzysztof Białoskórski
Źródło: RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU