O planowanej ofensywie przeciwko opozycji i przedsiębiorcom przy pomocy aparatu państwowych służb i kontrolowanych sądów mówi się w kuluarach od dawna. Jednak to, co wydawało się teorią, zdaje się na naszych oczach materializować. Prawo i Sprawiedliwość w sposób dotychczas niewidziany postanowiło bowiem wręczyć CBA znacznie większą władzę, którą posłuży się przeciw samorządom. Biuro czeka w pierwszej kolejności olbrzymi zastrzyk gotówki. Do budżetu CBA wpłynie bowiem dodatkowe 68,4 mln zł. Przy dotychczasowym finansowaniu na poziomie 158 milionów jest to olbrzymi wzrost nakładów. Będzie on miał jedną konsekwencję – więcej placówek, więcej agentów i więcej postępowań. Zatem czymś wszystkich nowych agentów będzie trzeba zająć. Niezbędne narzędzie pracownikom biura wręcza głośna ustawa o jawności życia publicznego. Z jednej strony będzie ono mogło znacznie dotkliwiej karać przedsiębiorców – karami do aż 10 mln zł. Wprowadzona zostanie instytucja sygnalisty, która zagwarantuje ochronę państwa osobom, które będą składały do biura donosy o nieprawidłowościach.
Powyższe w połączeniu z obowiązkiem przygotowania podlegających kontroli biura procedur antykorupcyjnych sprawi, że ilość medialnych spraw w wykonaniu CBA będzie coraz większa. Jednak nie to stanowi sedno problemu, ponieważ sama walka z korupcją nie jest czymś nagannym. Problemem jest natomiast granica między ściganiem przestępców, a oczernianiem niewinnych, ale niewygodnych ludzi. PiS zostawił sobie bowiem furtkę do zmasowanego ataku na samorządy, który przyćmi całkowicie głośną przecież sprawę warszawskiej reprywatyzacji. Już dotychczas sprawy prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej i innych prezydentów pokazały, że władza nie cofnie się przed użyciem Biura w wojnie podjazdowej, rzucenia oskarżeniem, medialnego ostracyzmu, a potem pozwalania na zakończenie postępowań śmiercią naturalną z braku realnych dowodów, o czym media już tak hucznie nie napiszą.
Jednak tym razem rządzący mogą pójść już znacznie dalej i nic ich nie powstrzyma.
Nowe prawo o jawności jest bowiem perfekcyjnym politycznie uformowanym tworem, który z jednej strony chroni spółki Skarbu Państwa przed ujawnianiem informacji obywatelom pod pozorem uporczywości wniosku czy zagrożenia interesom spółki, a z drugiej uwrażliwia samorządy na atak przez przymus publikacji wszystkich umów cywilno-prawnych, co samo w sobie jest dobrym kierunkiem, ale tutaj użyte zostało w złej wierze.
Jawność zawarta w ustawie jest tylko w nazwie, ponieważ realny dostępne do informacji publicznej spadnie, ale efekt polityczny zostanie uzyskany. Tradycyjnie cel uświęca środki.
Mechanizm będzie bardzo prosty. Instytucje centralne będą zasłaniały się zapisem ustawy pozwalającym nie udzielać informacji, jeśli wniosek jest składany w sposób „uporczywy” oraz, że jego realizacja „znacząco utrudniałaby działalność podmiotu zobowiązanego”. Równocześnie w momencie utworzenia rejestru umów dojdzie do medialnej ustawki. Prorządowe media, podstawione organizacje i instytucje państwa zaczną wielkie polowanie na wszelkie nieprawidłowości w samorządach. Sygnalista zachęci wielu do przejścia na stronę dobrej zmiany i opowiedzenia o kuluarach pracy samorządów. Trzeba mieć świadomość, że polityka nie jest i nigdy nie była krystalicznie czysta. Działania o mechanizmie układu, czy korupcji towarzyszą ludzkości od zarania i także w samorządach istnieją liczne, może nie tak efektowne jak skok PiS na stołki, ale wciąż poważne patologie, które przez lata zamiatano pod dywan. Nowa ustawa to pretekst do wyciągnięcia wszystkich brudów bez potrzeby budowania atmosfery polowania.
W obecnych warunkach prawnych powiedziałoby się, że rząd rozpoczął nagonkę, ale dzięki sprytnej grze PiS będzie mógł ogłosić, że po prostu naprawił złe prawo, które w końcu zagwarantowało tą przejrzystość, której podobno partia Jarosława Kaczyńskiego jest przeciwna.
Zostaną zatem wyciągnięte trupy z szaf dużych samorządów, które będą publicznie wałkowane miesiącami. Rejestr umów pozwoli budować TVP niekończące się wykresy prawdziwych, a potem zmyślonych już powiązań między ludźmi i firmami, co umocni poczucie istnienia układu III RP w sposób dotychczas niespotykany. Dzięki ślepej lojalności polityków, instytucji, mediów partia rządząca będzie w stanie wywrzeć wrażenie, którego nie potrafiłby zbudować inne, nietraktujące jednostki tak przedmiotowo formacje.
W całej tej sytuacji przejęcie sądów da dodatkowy argument w ręce rządu. Procesy nie musza zakończyć się wcale skazaniem, aczkolwiek będzie do tego dochodziło, jeśli prawo umożliwi je choćby przy maksymalnym jego nagięciu. Tym, co wystarczy, będzie przeciąganie spraw w nieskończoność poza margines najbliższych wyborów. Po ich zakończeniu wyroki nie będą miały już przecież znaczenia. Wielka bitwa o samorząd, ostatni bastion opozycji zostanie wygrana, a ludzie zniesmaczą się do ostatniej idei, która ma duże poparcie społeczne i nie jest po stronie władzy – polski samorządnej.
Czy samorządy będą potrafiły odpowiedzieć na tak potężny atak? Trudno przewidzieć, ale pewne jest jedno – wymagałoby to silniejszego niż dotychczas zjednoczenia społecznego oraz umiejętności obnażenia hipokryzji władzy przy równoczesnym nie zapędzaniu się w kozi róg negacji wszystkich ujawnionych nieprawidłowości. Zadanie trudne, godne prawdziwego lidera zjednoczonej opozycji.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU