Polityczny chaos, niekompetencja i niegospodarność mają swoje konsekwencje. Jednak nawet powtarzane jak mantra zapewnienia rządu, że polska gospodarka pod auspicjami dobrej zmiany idzie jak burza do przodu, nie zmieni faktu, że w sektorze inwestycji doszło do wielkiej zadyszki. GUS właśnie skorygował swoje wcześniejsze wyliczenia dotyczące poziomu inwestycji w 2016 roku i są one dla ekipy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego druzgocące.
Okazało się, że w zeszłym roku spadek inwestycji nie wyniósł jak wcześniej zakładano 5,5%, ale aż 7,9%, co stanowi niewidziany od wielu lat rekord, któremu nie dorównuje nawet załamanie widziane w czasie światowego kryzysu finansowego. Wszystko w sytuacji, kiedy jeszcze rok wcześniej obserwowaliśmy ponad 6% wzrost.
Magia liczb pozwala na łatwe manipulowanie rzeczywistością, dlatego oceniając powyższe wyniki warto wziąć pod uwagę parę czynników.
Ekipa Prawa i Sprawiedliwości na swoją obronę rzuca oskarżeniami pod adresem samorządów o zmniejszenie wydatków. W rzeczywistości obserwowaliśmy znaczny spadek inwestycji samorządowych, która wynika z zakończenia w 2015 roku poprzedniej perspektywy unijnej i oczekiwania na środki z nowej. W II pierwszych kwartałach 2016 roku był to spadek aż o połowę, z 10,8 mld zł do niecałych 5 mld. Dla prawicowych publicystów ten wątek zamyka temat, pieniądze unijne nie przyszły, ot, cała filozofia. Jednak rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Same inwestycje oparte na dotacjach z Brukseli nie doprowadziłby do tak głębokiej zapaści. Nie bez wpływu pozostaje tutaj atmosfera niepewności i strachu generowana przez rząd.
Przedsiębiorcy w Polsce dysponują środkami do rozwijania działalności, dostępne są także względnie tanie kredyty, jednak mimo tego inwestycje spadają. Najprawdopodobniej odpowiada za to rosnące wśród przedsiębiorców poczucie, że w obliczu zapowiedzi uszczelniania systemu podatkowego i rosnącego deficytu, mogą wkrótce spodziewać się mocnego uderzenia ze strony kontroli skarbowych, co zwiększa dla nich ryzyko podjęcia się większych inwestycji. Przewidywalność państwa w gospodarce ma bowiem olbrzymie znaczenie, decyzje biznesowe także podlegają wpływowi czynników psychologicznych, a tutaj obecna władza dostarcza całego szeregu negatywnych bodźców. Ponownie możemy odwołać się do światowego kryzysu finansowego, kiedy także firmy miały na kontach góry pieniędzy, ale nie decydowały się na ich inwestowanie z obawy na zbyt dużą nieprzewidywalność ich działalności. Obecnie rząd wprowadza analogiczną niepewność co wielki krach giełdowy, a to nie rokuje zbyt dobrze dla gospodarki. Dodatkowo kołem zamachowym miały być wielkie inwestycje w ramach już mitycznego planu Morawieckiego, jednak ich urzeczywistnienie wciąż odsuwa się w czasie.
Obecnie prognozy inwestycyjne na bieżący rok zakładają złagodzenie spadku, ponieważ pojawiło się kilka pozytywnych informacji gospodarczych mi.in o niskim bezrobociu, jednak otwarte pozostaje pytanie, jak długo będziemy cieszyć się spokojem. Przy obecnym kursie bardziej zasadne wydaje się pytanie nie czy, ale kiedy rząd wyciągnie kolejnego trupa z szafy i znów wstrząśnie fundamentami naszej gospodarki.
Źródło: polskieradio.pl forsal.pl
Fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU