Pełniący obowiązki prezesa, uparł się, że nie będzie cięć wynagrodzeń dla władz ani ograniczenia arbitralnych nagród i postanowił obniżyć wynagrodzenia zasadnicze kontrolerów. Te rozwiązania zostały przeforsowane, a w 2021 roku doszło do kolejnych cięć pensji. W sumie wynagrodzenia pracowników zostały radykalnie obniżone. Nagrody i pensje przełożonych oczywiście pozostały niezmienne. Większość z nich otrzymuje 10-12 tys. zł miesięcznie, a wykształcenie jednego kontrolera to koszty przekraczające pół miliona złotych. Pozbycie się doświadczonego pracownika PAŻP jest więc olbrzymią stratą dla Agencji – z Piotrem Szumlewiczem, dziennikarzem Resetu Obywatelskiego i przewodniczącym Związkowej Alternatywy o proteście kontrolerów rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Od wielu miesięcy trwa spór z kontrolerami lotów a władzami Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Jednym z elementów sporu jest kwestia obsady wieży kontrolnej. Do jakiego stopnia uznałby Pan za bezpieczne pojedyncze obsadzanie wieży?
Piotr Szumlewicz: Nie jest ono bezpieczne, o czym od wielu miesięcy mówią pracownicy PAŻP, wskazując między innymi na rosnącą liczbę niebezpiecznych incydentów. Początek konfliktu zaczął się dwa lata temu. To właśnie wtedy władze PAŻP zaczęły na szeroką skalę stosować single person operations, czyli kontrolę lotów w trybie jednostanowiskowym. Sprawa jest dość prosta – chodzi o to, czy nadzór nad danym odcinkiem ruchu lotniczego sprawuje jedna osoba, czy więcej. Na początku epidemii koronawirusa można było jeszcze zrozumieć okazjonalne stosowanie procedury SPO, ponieważ nad Polską latało o wiele mniej samolotów. Później jednak ruch lotniczy zaczął powracać, a mimo to PAŻP utrzymywał jednostanowiskowy tryb kontroli. Zdaniem kontrolerów i wielu ekspertów to niebezpieczny proceder. Kontroler też jest człowiekiem – może zasłabnąć, mieć udar czy zawał. W takiej sytuacji samoloty tracą kontakt z wieżą i może dojść do katastrofy. Dlatego wydaje się oczywiste, że nadzór nad każdym odcinkiem ruchu lotniczego powinno sprawować co najmniej dwóch kontrolerów.
Niestety władze PAŻP od wielu miesięcy bagatelizują problem i powtarzające się doniesienia kontrolerów o spadku bezpieczeństwa w ruchu lotniczym nad Polską.
Czy rzeczywiście grozi nam zamknięcie nieba nad Polską?
Moim zdaniem tak. Negocjacje trwają od wielu miesięcy i niestety wciąż nie ma porozumienia. W ciągu ostatnich miesięcy PAŻP radykalnie pogorszyła warunki pracy w Agencji i znaczna część kontrolerów nie przyjęła wypowiedzeń zmieniających narzuconych przez pracodawcę. Pod koniec marca skończyły się okresy wypowiedzenia 44 kontrolerów, a do początku maja upłyną terminy wypowiedzeń kolejnych 136 osób. Oznacza to, że z 216 pracujących do tej pory kontrolerów obszaru i zbliżania zostanie tylko 36. To zdecydowanie za mało, żeby móc nadzorować ruch lotniczy nad Polską. Według obecnych szacunków od 1 maja zostanie odwołanych około 40% lotów, a w razie braku rozwiązań ze strony rządu niebo nad Polską zostanie praktycznie zamknięte.
Obie strony nadal nie doszły do porozumienia w sprawie kontrolerów lotów. Co stanowi problem w tej sprawie?
Od początku konfliktu sprawą kluczową dla kontrolerów i reprezentujących ich związków zawodowych były kwestie bezpieczeństwa. Chodziło głównie o wspomnianą procedurę jednostanowiskowego trybu kontroli, ale pracownicy skarżyli się też, że PAŻP ukrywa doniesienia na temat nieprawidłowości i zastrasza liderów związkowych, którzy o tym mówili. Dwóch z nich dostało zwolnienia dyscyplinarne za nagłaśnianie patologii.
Inne postulaty wiążą się z kwestiami płacowymi, o których jednak władze PAŻP ani przedstawiciele rządu nie chcą rozmawiać poważnie. Propagandziści władzy powtarzają, że kontrolerzy zarabiają bardzo dużo. Jeżeli jednak tak by było, to warto sobie zadać pytanie, dlaczego tak dobrze opłacani pracownicy chcą odchodzić z pracy? Negocjacje płacowe w PAŻ były prowadzone od 2020 roku i zakładowe związki zawodowe godziły się na znaczne oszczędności i obniżki płac. Wszyscy wiedzieli, że ruch lotniczy został znacznie ograniczony. Między związkowcami i zarządem PAŻP były jednak daleko idące rozbieżności co do tego, gdzie należy szukać oszczędności. Kontrolerzy godzili się na obniżki, ale twierdzili, że powinny one dotknąć również kadrę kierowniczą. Postulowali też likwidację olbrzymiego funduszu nagród, który przekraczał 30 mln zł rocznie. Pełniący obowiązki prezesa, Janusz Janiszewski, uparł się jednak, że nie będzie cięć wynagrodzeń dla władz ani ograniczenia arbitralnych nagród i postanowił obniżyć wynagrodzenia zasadnicze kontrolerów o 25%. Te rozwiązania zostały przeforsowane, a w 2021 roku doszło do kolejnych cięć pensji. W sumie wynagrodzenia pracowników zostały radykalnie obniżone, dla niektórych kontrolerów nawet o blisko 70%. Nagrody i pensje przełożonych oczywiście pozostały niezmienne.
Warto też powtarzać, że nie są prawdą doniesienia propagandy rządowej o gigantycznych zarobkach kontrolerów. Większość z nich otrzymuje 10-12 tys. zł miesięcznie, a wykształcenie jednego kontrolera to koszty przekraczające pół miliona złotych. Pozbycie się doświadczonego pracownika PAŻP jest więc olbrzymią stratą dla Agencji.
Podobno niebo nad danym krajem jest stosunkowo łatwo zamknąć, ale znacznie trudniej jest włączyć je w system światowej kontroli lotów. Jeżeli dojdzie do zamknięcia nieba, to kiedy może ono ponownie zostać otwarte?
Sytuacja jest bezprecedensowa, a polski rząd zachowuje się skrajnie nieodpowiedzialnie. Zamiast porozumieć się z kontrolerami, zadbać o procedury bezpieczeństwa i zaproponować godne, stabilne warunki pracy, PiS-owskie władze pozwalają, by kolejni wykwalifikowani kontrolerzy rezygnowali z pracy.
Instytucją, która może podjąć decyzję o zamknięciu nieba nad Polską, jest Eurocontrol. To organizacja międzynarodowa, odpowiedzialna za bezpieczny ruch lotniczy nad Europą. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to mogą być bardzo negatywne, długofalowe konsekwencje dla Polski. Jeśli kontrolerzy podtrzymają swoje decyzje i nie wrócą do pracy przed 1 maja, to odbudowanie systemu nadzoru ruchu lotniczego nad Polską może trwać bardzo długo. Marcin Horała plecie bzdury mówiąc, że w sytuacji kryzysowej można zastąpić kontrolerów wojskiem, bo wojskowi nie posiadają przeszkolenia, które pozwalałoby im z dnia na dzień zastąpić kontrolerów.
Scenariusz, który rysuje się na ten moment, jest bardzo pesymistyczny, gdyż może dojść do całkowitego paraliżu ruchu lotniczego nad Polską.
Czy Eurocontrol, poza zamknięciem nieba, ma jeszcze jakieś narzędzia, żeby w obecnej sytuacji wyciągnąć konsekwencje wobec Polski?
Instytucja ta zajmuje się procedurami związanymi z kontrolowaniem bezpieczeństwa lotów nad Europą. Brak kontrolerów oznacza, że Polska nie jest w stanie zagwarantować bezpiecznego transportu lotniczego nad swoim obszarem. Mam nadzieję, że do porozumienia w końcu dojdzie, ale patrząc na władze PAŻP i stronę rządową można odnieść wrażenie, że nie mają oni pojęcia o czym mówią, a czasu jest coraz mniej. Na chwilę obecną sytuacja nie wygląda optymistycznie.
Dlaczego kontrolerzy ruchu lotniczego na świecie mają wyraźnie opory przed zastąpieniem kontroli krajowej kontrolą światową?
Są różne międzynarodowe organizacje zajmujące się bezpieczeństwem przestrzeni powietrznej, ale nie ma jednolitego systemu obejmującego cały świat. To kwestia wielu czynników, w tym zróżnicowanych procedur, zaawansowania technologicznego, częstotliwości lotów. Każdy kraj ma jednak swoją instytucję odpowiedzialną za bezpieczeństwo lotów, natomiast niestety Polska obecnie może bardzo spaść w rankingu krajów dbających o bezpieczeństwo ruchu lotniczego. Jeżeli minister Horała zacznie pospiesznie zastępować kontrolerów wojskowymi albo innymi ludźmi bez przeszkolenia, Polska straci wiarygodność i może dojść do długotrwałego ograniczenia ruchu lotniczego nad naszym krajem. Byłaby to sytuacja bezprecedensowa, gdyż obecnie samoloty nie latają tylko nad państwami, które są objęte wojną.
Czy konflikt z kontrolerami jest jedynym, który występuje w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej?
PAŻP jest instytucją, która skupia nie tylko kontrolerów, ale też wielu pracowników administracyjnych czy informatyków. O nich znacznie mniej się mówi, a zarobki części z nich są bardzo niskie. Oni również od lat domagają się poprawy warunków pracy i bardzo krytycznie oceniali sposób zarządzania firmą w ostatnich latach.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU