Zaprzysiężenie rządu Mateusza Morawieckiego miało wymiar historyczny. I to wcale nie dlatego, że zmieniono premiera z ludu, premiera z bardzo wysokimi notowaniami na bankstera, który dorobił się dziesiątków milionów złotych w III RP, którą obecnie oskarża o całe zło tego świata (tak na marginesie – jak mu było tak źle, to może niech odda te miliony, tym których uważa za pokrzywdzonych w tamtym okresie?). Wymiar historyczny nowego rządu de facto sprowadza się do tego, że jego zaprzysiężenie miało miejsce dokładnie w rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego w Polsce przez generała Jaruzelskiego – największej traumy politycznej Jarosława Kaczyńskiego, bo jak powszechnie wiadomo 13 grudnia 1981 roku spał do południa i nawet po wyjściu z domu nie zorientował się, co się w Polsce stało. Był w ówczesnej opozycji tak nic nie znaczącym człowiekiem, że nawet SB nie pofatygowała się do niego do domu na herbatę i okolicznościowe ciastko. Stąd być może jego kompulsywna chęć zakrzyczenia tamtych wydarzeń.
Do głosów nowej propagandy sukcesu włączyła się Marta Morawiecka i w rozmowie z Super Expressem przekonywała, że jej brat nie będzie marionetką prezesa PiS. Politycy PiS z Mateuszem Morawieckim na czele wmawiają nam, że tak naprawdę nic się nie stało i „gramy w tym samym niezmienionym składzie” i „będzie to też rząd kontynuacji”. Nowy premier poinformował również, że „na pierwszym zdjęciu rządu Zjednoczonej Prawicy nie będzie zbyt wielu nowych twarzy” – jednym słowem mamy się nie spodziewać wielu zmian. I tu do akcji wkroczył sam prezes Jarosław Kaczyński, który w wywiadzie telewizyjnym w „Gościu Wiadomości TVPiS” wypalił: „Wchodziłbym tutaj w rolę premiera, którym nie jestem, gdybym chciał wymieniać jakieś nazwiska [do rekonstrukcji]. Wydaje mi się, że zmiany będą dosyć głębokie”. Dziś również Karol Karski w wywiadzie dla Rzeczpospolitej stwierdził, że Morawiecki nie może spać spokojnie, bo Kaczyński może zostać premierem w każdej, dowolnie wybranej przez siebie chwili.
Bardzo wielu byłych polityków PiS twierdzi, że prezes PiS rządzi przez upokarzanie i to właśnie pierwsze publiczne upokorzenie premiera Morawieckiego – pokazanie mu, że nie ma absolutnie żadnej wiedzy, absolutnie żadnej władzy i absolutnie żadnego wpływu na skład przyszłego rządu, którego pracami będzie „kierował”. Nowy Premier, to jedynie ukłon w stronę Unii Europejskiej, bo Kaczyński zauważył, że Bruksela ma już dość niszczenia demokracji w Polsce i jest zdeterminowana do ukarania Napoleonka z Żoliborza. To także wyjście naprzeciw potencjalnemu powrotowi Donalda Tuska na rodzimą scenę polityczną i wypuszczenie na smyczy ludzi PiS z ludzką i europejską twarzą. Kaczyński zapomina jednak o tym, że kłamstwo powtórzone w 28 językach UE nadal pozostaje kłamstwem.
Dziś Jarosław Gowin wyjaśnił w TOK FM, że prawdziwym powodem zmiany premiera była chęć, cyt.: „zmiany wizerunku Polski jako narodu ksenofobów i rasistów. Chcemy również pokazać piękną twarz Jagiellońskiej Polski”. Reasumując Gowina: pudrujemy gówno i nadal niszczymy ustrój, ograniczamy swobody obywatelskie oraz łamiemy Konstytucję, tylko teraz tę demolkę będzie firmowała piękna jagiellońska twarz Morawieckiego.
Mateusz Morawiecki będzie gorszym premierem niż Beata Szydło, bo ona miała przynajmniej jakiekolwiek zaplecze polityczne, które lepiej lub gorzej, ale jednak funkcjonowało. Morawiecki takiego zaplecza nie ma, a dziś zawarte polityczne przyjaźnie i koterie kiedyś zakończą się politycznym sztyletem wbitym w plecy. Tak kończą wszystkie marionetki Kaczyńskiego.
Źródło: Gość Wiadomości TVP, Onet, SE
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU