Należy powiedzieć, że pośrednim celem tych 46 wniosków jest danie sędziom w tychże sprawach szansy na jednoznaczne wypowiedzenie się, czy uznają Izbę Dyscyplinarną za sąd, czy też nie. To będzie swego rodzaju test dla sędziów, którzy będą musieli w tej sprawie pokazać, czy efekt mrożący, o którym Pan wspomniał, rzeczywiście działa w Polsce. Mam nadzieję, że środowisko sędziowskie nie dało się zastraszyć i sędziowie będą orzekać wyłącznie na podstawie prawa i zgodnie ze swoim sumieniem, a nie pod wpływem strachu o swoją karierę, grożących sankcji dyscyplinarnych czy też karnych – z sędzią Pawłem Juszczyszynem o jego walce o przywrócenie do orzekania rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Jest Pan pierwszym polskim niezależnym sędzią zawieszonym bezterminowo za wykonanie orzeczenia TSUE przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Czy było warto iść na tę wojnę?
Paweł Juszczyszyn: Oczywiście, że warto być wiernym zasadom i uważam, że jest to obowiązek sędziego. Niezależnie od kalkulacji czy grożących konsekwencji. Tylko w taki sposób wykonywanie tego zawodu ma sens i tylko tak możemy zagwarantować obywatelom niezawisłe sądy bez ingerencji w nie polityków.
Złożył Pan wnioski w 46 sądach okręgowych w celu rozpatrzenia Pańskiego zawieszenia przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. W jakim celu Pan to zrobił?
Przede wszystkim domagam się przywrócenia do orzekania, ponieważ zarówno ja, jak i mój pełnomocnik adw. prof. Michał Romanowski, uważamy, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia standardów niezależnego sądu i na podstawie jej decyzji nie można odsunąć sędziego od orzekania. Prawo do orzekania nie jest tylko przywilejem sędziego, ale przede wszystkim przysługuje obywatelom. Mam tu na myśli prawo do niezależnego i bezstronnego sądu, które w obecnej sytuacji w Polsce jest zagrożone.
Środowisko sędziowskie jest zastraszone przez aparat represji, a w wielu sądach są nominaci partii rządzącej. Czy nie obawia się Pan, że w wyniku efektu mrożącego wywołanego przez rządzących, sędziowie rozpatrujący Pańską sprawę mogą wydać orzeczenia takie, jakich życzy sobie Zjednoczona Prawica?
Uzupełniając jeszcze odpowiedź na poprzednie pytanie, które wiąże się następnym Pana pytaniem, należy powiedzieć, że pośrednim celem wniosków jest danie sędziom w tychże sprawach szansy na jednoznaczne wypowiedzenie się, czy uznają Izbę Dyscyplinarną za sąd, czy też nie. To będzie swego rodzaju test dla sędziów, którzy będą musieli w tej sprawie pokazać, czy efekt mrożący, o którym Pan wspomniał, rzeczywiście działa w Polsce. Mam nadzieję, że środowisko sędziowskie nie dało się zastraszyć i sędziowie będą orzekać wyłącznie na podstawie prawa i zgodnie ze swoim sumieniem, a nie pod wpływem strachu o swoją karierę, grożących sankcji dyscyplinarnych czy też karnych.
Wiem, że nie będzie to łatwa decyzja, bo sędziowie widzą, co się dzieje. Niestety na tym polega nasza służba, że trzeba ją wykonywać nie tylko w spokojnych czasach, ale należy mieć też siłę i odwagę w sytuacjach, kiedy trzeba podejmować trudne decyzje, które mogą narazić sędziów na prześladowania polityczne.
Jeżeli jednak sędziowie poprą Pański wniosek, to co dalej? Czy uzna Pan, że to już kończy sprawę?
Jeżeli któryś z 46 sądów udzieli mi zabezpieczenia roszczenia o ochronę moich dóbr osobistych, to będę żądał razem ze swoim pełnomocnikiem tego, by Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie – Maciej Nawacki – wydał stosowne zarządzenia, które przywrócą mnie do orzekania i pozwolą wrócić do moich obowiązków. Tego rodzaju zabezpieczenie jest natychmiast wykonalne, a jeżeli do tego by nie doszło – zostanie wszczęta procedura egzekucyjna. Tutaj natomiast prawo przewiduje możliwość wymierzania grzywien w celu wyegzekwowania zabezpieczenia. Warto też powiedzieć, że uniemożliwianie pracy, może być traktowane jako przestępstwo. Oczywiście w obecnej rzeczywistości zawiadomienie do prokuratury nic nie da, ale tymi dwoma drogami, o których powiedziałem, można próbować wymusić wykonanie orzeczenia.
Czy nie obawia się Pan, że – pomimo ewentualnego poparcia przez środowisko sędziowskie – głos sędziów, którzy staną za Panem nie zostanie wysłuchany ani przez Zjednoczoną Prawicę, ani przez Izbę Dyscyplinarną?
Nie mam złudzeń co do tego, że prokuratura obecnie nie zapewniłaby rzetelnego postępowania. Natomiast już za postępowanie egzekucyjne, które miałoby się toczyć na podstawie kodeksu postępowania cywilnego, to za to już odpowiadają sądy i mam nadzieję, że pozostają one jeszcze ciągle niezawisłe. Poza tym bardzo ważne jest to, jaki sygnał przy okazji tej sprawy pójdzie do całego społeczeństwa. Jeśli moje roszczenia zostaną zabezpieczone poprzez nakazanie przywrócenia mnie do orzekania i jeśli to postanowienie nie zostanie zrealizowane, to będzie to jawne pogwałcenie prawa przez prezesa Nawackiego, który będzie zobowiązany do zrealizowania tego postanowienia.
Zdaniem Komisji Europejskiej ustawa z grudnia 2019 o ustroju sądownictwa narusza unijne prawo. W związku z tym niedawno Komisja wystosowała wniosek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Izby Dyscyplinarnej. Komisja wniosła o zastosowanie środków tymczasowych zanim zostanie wydany wyrok w tej sprawie. Jak Pan sądzi, czy TSUE uda się zablokować działanie Izby Dyscyplinarne i wymusić na polskich władzach przywrócenie sędziów do orzekania?
To wszystko sprowadza się do tego, czy jesteśmy jeszcze państwem prawa i czy władze działają zgodnie z prawem oraz w granicach prawa. Jeśli rządzący nie będą wykonywać po raz kolejny wyroków czy to polskich sądów, czy też europejskich, będzie to oznaczało, że staliśmy się państwem autorytarnym. Mam tu na myśli zwłaszcza orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który również jest naszym trybunałem, a nie żadną obcą instytucją. Wierzę, że społeczeństwo oczekuje, że chce, żebyśmy byli cywilizowanym i europejskim państwem prawa.
Co Pana zdaniem będzie musiał zrobić polski rząd w sytuacji nacisku ze strony instytucji europejskich i środowiska sędziowskiego?
Prawo europejskie ma pierwszeństwo zastosowania przed prawem krajowym i na to się sami zgodziliśmy przystępując do Unii Europejskiej. To wynika z prostego założenia, że nie możemy narzucać Unii swoich regulacji, natomiast godząc się na funkcjonowanie we wspólnocie godzimy się na pewne zasady i standardy. Jeśli dalej będą one ignorowane i przez władze polityczne nie będą uznawane i realizowane wyroki trybunałów europejskich, to będzie to oznaczało kroczący Polexit. Sami coraz bardziej stawiamy się poza europejskim systemem prawnym, a Unia Europejska to unia praw.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU