Parafie tracą płynność finansową – Pandemia koronawirusa, która uderzyła we wszystkie dziedziny życia, mocno nadwyrężyła także finanse Kościoła, począwszy od parafii, poprzez diecezje, Konferencję Episkopatu Polski, na Watykanie skończywszy – pisze dzisiejsza Rzeczpospolita.
Duchowni w rozmowie z gazetą nie ukrywają, że tak źle z pieniędzmi jeszcze nie było – Wszystkie wydatki związane z funkcjonowaniem parafii pokrywam teraz właściwie z własnych oszczędności. Płynność finansową dam radę utrzymać jeszcze przez trzy miesiące i zastanawiam się, co będzie dalej – mówi ks. Krzysztof Gonet, proboszcz parafii w Michalczewie. Dodaje, że od sześciu niedziel odprawia msze do pustych ławek, więc nie ma stałego przypływu pieniędzy.
Parafia w Ustrzykach Górnych ledwo wiąże koniec z końcem – Tak źle nie było nigdy. Na razie udaje mi się płacić wszystkie rachunki w miarę na bieżąco, ale pieniądze powoli się kończą – mówi proboszcz, ks. Marek Typrowicz. Duchowni z łezką w oku wspominają okres Wielkanocy i maj, kiedy odbywają się komunie, co zawsze dawało spory zastrzyk finansowy – U nas najwięcej pieniędzy jest zawsze latem, gdy ludzie przyjeżdżają na wypoczynek w góry. Ale jak będzie w tym roku nie wiadomo – mówi ks. Typrowicz z Ustrzyk Górnych.
Tak, to się musi skończyć podsieniem cen za chrzciny, komunie, śluby i pogrzeby. Państwo stać tylko na przekazywanie żywej gotówki do Torunia, a w Polsce jest 10 tys. parafii mających kłopoty finansowe. Jeżeli rząd nie jest w stanie im pomóc finansowo, to drenowanie kieszeni wiernych za kilka chwil stanie się faktem.
Źródło Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU