Wraz z rozwojem koronawirusa w Polsce i na świecie daje się odczuć wyraźne tąpnięcie w gospodarce. Ponad 120 tysięcy ludzi zachorowało, wielokrotnie więcej odbywa kwarantannę, zamyka się szkoły i instytucje kultury, ogranicza się możliwości przemieszczania się ludzi, odwołuje się imprezy masowe (mecze i koncerty), co łączy się z rezygnacją z usług mniejszych firm, służących przygotowaniu i zabezpieczeniu tych wydarzeń. W Chinach, dla których na bieżący rok przewidywano wzrost gospodarczy na poziomie 6%, już wiadomo, że w optymistycznej wersji osiągnie on najwyżej 5,5%. A spadki na rynku chińskim zostaną wyraźnie odczute w skali globalnej, bo obecnie chińskie fabryki wytwarzają komponenty używane w produkcji na całym świecie.
Największe straty, co zresztą wydaje się dość oczywiste, w ciągu pierwszych tygodni od pojawienia się COVID-19, odnotowała branża turystyczna, za nią podążył transport i logistyka. A nie można zapominać, że choć w Polsce wpływy z turystyki odpowiadają za 6% PKB, to już we Włoszech stanowią one 14,5%.
Spadła cena ropy naftowej, gdyż Chiny, czyli największy światowy importer tego surowca, ograniczył funkcjonowanie transportu i wyhamował produkcję w związku z epidemią z Wuhan. Zatem nie może dziwić, że zapotrzebowanie na ropę gwałtownie się obniżyło w skali całego świata. Wraz z obniżką cen ropy naftowej zaczęły spadać ceny wszystkich akcji, a giełdy na całym świecie zapłonęły czerwienią. W związku z sytuacją na giełdach światowych pięciuset najbogatszych ludzi na świecie poniosło ogromne straty finansowe, których majątki, jak podaje Bloomberg, stopniały łącznie o 444 miliardów dolarów. Najwięcej na wartości (bo około 12 miliardów dolarów) straciły akcje Amazona, ale mocno oberwali też tacy potentaci jak Microsoft, Facebook czy przedsięwzięcia Elona Muska.
Oczywiście w krajach dotkniętych koronawirusem, wraz z pojawianiem się paniki, gwałtownie wzrasta konsumpcja, zwłaszcza żywności o długim terminie przydatności do spożycia oraz artykułów medycznych, ale są to wzrosty krótkoterminowe, bo kiedy jakiś obszar staje się „czerwoną strefą”, to zwiększoną konsumpcję zastępuje racjonowanie tego, co zakupiono wcześniej. A zatem zwiększona okresowo konsumpcja żywności oraz medykamentów (leki przeciwwirusowe, prace nad produkcją szczepionki) i sprzętu medycznego (odzież ochronna, respiratory itp.) zdecydowanie nie wystarczą jako koło zamachowe światowej gospodarki. Do tego dojdą zwiększone nakłady na ochronę zdrowia – we Włoszech w początkowej fazie epidemii planowano dodatkowe wydatki na służbę zdrowia 7,5 miliarda euro, a obecnie pulę tę zwiększono do 25 miliardów i nie jest pewne, że na tej kwocie się skończy. U nas przeznaczono na ten cel na razie 100 milionów złotych.
Reasumując, jesteśmy wszyscy zagrożeni nie tylko pandemią choroby COVID-19, ale też długotrwałym w skutkach kryzysem ekonomicznym, który w znacznej mierze będzie efektem pojawienia się nowego koronawirusa na targu w Wuhan w grudniu 2019 roku.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU