Można nie lubić Viktora Orbana, można go krytykować za ogromnie rozrośniętą korupcję, można zarzucać mu kneblowanie mediów i upolitycznione sądy oraz prokuraturę, można także oburzać się na zbyt bliskie związki z Rosją, ale nie można mu odmówić umiejętności odmienienia przez wszystkie przypadki słowa “pragmatyzm”. Grudzień pokazał próbkę umiejętności lawirowania Węgier między Rosją Putina a Unią Europejską.
12 grudnia portal Interia.pl poinformował o możliwości powstania na Węgrzech nowej fabryki Airbusa. Tydzień później przedstawiciele naszego najbliższego sojusznika w Europie oraz koncernu Airbus Helicopters zapowiedzieli powołanie do życia spółki z kapitałem państwowym mającej się koncentrować na produkcji części do helikopterów. Fabryka, w początkowych założeniach giganta lotniczego, miała powstać w Łodzi, w ramach kontraktu na zakup śmigłowców wielozadaniowych. W zakładach w Radomiu, Łodzi i Dęblinie miało powstać około 6 tys. miejsc pracy. Po głośnym zerwaniu rozmów przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, Airbus rozpoczął poszukiwanie nowego kooperanta, którego znalazł w Budapeszcie.
Potem już wszystko potoczyło się bardzo szybko. 14 grudnia Airbus Helicopters ogłosił zawarcie z Ministerstwem Obrony Węgier umowy dotyczącej sprzedaży 16 śmigłowców H225M Caracal, tak bardzo znienawidzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Wybrane przez Węgry śmigłowce będą wykorzystywane do misji transportowych, ratownictwa bojowego oraz operacji specjalnych. Wartość kontraktu nie została upubliczniona.
Ale Caracale to nie wszystkie grudniowe decyzje rządu Orbana, dotyczące zakupów uzbrojenia na arenie europejskiej. W środę węgierski MON poinformował o zakupie nowych czołgów i haubic samobieżnych, produkowanych przez niemiecką firmę Krauss-Maffei Wegmann (KMW). Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane w Budapeszcie i dotyczy zakupu 44 nowo wyprodukowanych czołgów Leopard2 oraz 24 haubic. Ponadto Węgry otrzymają z rezerw magazynowych KMW 12 używanych czołgów do celów szkoleniowych.
W dzisiejszym świecie nic tak nie tonuje nastrojów jak kontrakty zbrojeniowe i nie ma się co potem dziwić, że Viktor Orban jest traktowany w Europie z lekkim przymrużeniem oka. Donald Trump, po brutalnym zabójstwie saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule, wykluczył w ramach wywierania presji na Rijad zerwanie wielomiliardowych kontraktów zbrojeniowych. Nie ma co porównywać zakupów uzbrojenia przebogatych Saudyjczyków dla małych Węgier, ale są one bardzo wiążącym elementem.
Właśnie rozpoczyna się europejska kampania wyborcza do przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego i można powiedzieć, że Orban schodzi z francuskiej i niemieckiej linii strzału. W tej sytuacji nietrudno się domyślić, kto będzie przedmiotem krytyki oraz wytykania palcem jeżeli coś takiego będzie miało miejsce. Pozostało tylko jedno państwo, które obok Węgier ma za uszami art. 7 traktatu o Unii Europejskiej. Jeden miesiąc na Węgrzech pokazał, że polscy naśladowcy Orbana są kilka epok za nim.
Fot. Shutterstock/Northfoto
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU