Wczorajsza deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o obniżce wynagrodzeń o 20% dla posłów, senatorów i samorządowców była aktem desperackiego ratowania wizerunku partii rządzącej, która znalazła się na zakręcie, gdzie dzieli ją tylko krok od wejścia na drogę bez odwrotu. Deklaracje prezesa wiążą się jednak z ciekawymi niuansami, na które zwracają uwagę obserwatorzy, a które pokazują prawdziwą naturę zmian. Wiemy już, że oddane na Caritas nagrody ministrowie będą mogli odpisać w 100% od podstawy opodatkowania. Jarosław Kaczyński nie ruszył równocześnie najważniejszego przywileju władzy, czyli subwencji partyjnej, która to pozwoli prezesowi zachować zarówno władze jak i jego prywatny status. Okazuje się także, że nawet wśród posłów mogą być równi i równiejsi, ponieważ nie wszyscy są wynagradzani na tych samych zasadach. Szpile prezesowi wbił wiceszef narodowców, Krzysztof Bosak, który zwrócił uwagę na los wicemarszałków Sejmu i Senatu:
Uwaga, #mzf: wicemarszałkowie Sejmu i Senatu – mimo że nie mają wielkich obowiązków ani odpowiedzialności – wynagradzani są nie na zasadach poselskich ale są w tzw. „erce”, czyli otrzymują wynagrodzenia właściwe dla szczytu kierownictwa państwa.
Czy PiS także im obetnie o 20%? pic.twitter.com/uiNT7ZLWMs
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) April 6, 2018
Wicemarszałkowie Beata Mazurek, Ryszard Terlecki i Adam Bielan nie pełnią bowiem funkcji, które wiążą się z dużymi obowiązki, ale otrzymują w związku z nimi nieproporcjonalnie duże wynagrodzenia. Jednak jeśli zmiany zaproponowane przez Jarosława Kaczyńskiego będą dotyczyły tylko prawnych podstaw wynagrodzeń posłów i senatorów, to omawiane osoby nie zostaną nimi objęte. Są one bowiem opłacane na zasadach takich samych jak najważniejsze osoby w państwie. Warto przywołać choćby fakt, że marszałkowie Sejmu i Senatu mają wynagrodzenia równe temu, jakie otrzymuje premier. W przypadku braku doprecyzowania zmian okazałoby się zatem, że kiedy cała partia będzie zaciskać pasa, to grupa jej prominentnych członków nie będzie miała powodów do zmartwień. Jeśli dodamy do tego nietykalność ministrów w planowanych zmianach i liczne stanowiska w spółkach skarbu państwa, to okaże się, że grupa nie zaciskających pasa będzie pokaźna. Tym bardziej zrozumiały jest opór dużej części partii wobec słów prezesa. Nie tylko bowiem oczekuje się od wielu działaczy rezygnacji z części wynagrodzeń, ale także zrobienia tego z świadomością, że nie robią tego solidarnie.
Krzysztof Bosak wypomina także pokazowy charakter zmian proponowanych przez Jarosława Kaczyńskiego. PiS miał bowiem w zwyczaju już wcześniej krytykować przywileje władzy, podczas gdy potem sam chętnie z nich korzystał:
https://twitter.com/krzysztofbosak/status/982170758720905216
Pokazuje to hipokryzję Prawa i Sprawiedliwości i wizerunkowy, a nie systemowy charakter propozycji prezesa. Jesteśmy bowiem świadkami nowego tematu zastępczego, który ma uratować anyelitarny wizerunek PiS.
Tym samym Jarosław Kaczyński sprowadził debatę publiczną do nowego poziomu absurdu. We wrzawie o obniżce wynagrodzeń dla posłów brakuje bowiem rozsądku. Warto odnotować, że w debacie pojawiły się także pomysły na zmniejszenie liczby parlamentarzystów, czy jeszcze bardziej radykalne obniżki, jak proponuje to partia Razem. Jednak wbrew zalewającej nas fali taniego populizmu nie jest tak, że posłów w Polsce jest zbyt wielu, czy tak, że zarabiają za dużo. W wydającej steki miliardów złotych rocznie machnie państwa koszty z tytułu ich utrzymania są bowiem tak marginalne, że wręcz niezauważalne. Problem polega bowiem na tym, że nie chodzi o to, za ile, ale jak pracują posłowie. Obniżenie wynagrodzeń czy redukcja liczby posłów nie poprawi jakości ich pracy, a parlament dalej będzie wypuszczał szkodliwą prawną makulaturę. Zatem cała debata wywołana przez prezesa jest jednym wielkim festiwalem populizmu. Tym co jest konieczne, to jasne określenie obowiązków polityków i wprowadzenie mechanizmów ich rozliczania z podejmowanych decyzji. Innymi słowy musi zostać wzmocniona rola obywatelskiej kontroli nad władza, a nie udawane umartwianie się polityków. Lekcja z historii jest bowiem prosta i powtarzalna, niskie wynagrodzenia polityków to drzwi do olbrzymiej korupcji oraz zależności od zewnętrznych grup interesów. Taki świat polityki przyciąga tylko najciemniejsze charaktery, ludzi, którzy umieją kombinować pod stołem, ponieważ osoby kompetentne i uczciwe nie znajda dla siebie w niej niszy. Tego ostatniego jednak nikt z nas nie chciałby raczej polskiej demokracji życzyć.
fot. praszkiewicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU