Jak Pani zdaniem odbudować zaufanie do sądów, kiedy obecna partia rządząca odejdzie od władzy?
Przede wszystkim – obojętnie, która partia przejmie władzę – będzie chciała zachować niektóre narzędzia, żeby w większym lub mniejszym stopniu sprawować kontrolę nad sądami, prokuraturą czy policją. Dlatego będziemy musieli zadbać o to, żeby na nowo zbudować mechanizmy niezależności sądów oraz ciężko pracować na to, że sądy nie powinny należeć do żadnej partii. Ale to władza musi powstrzymać swoje zapędy.
Czy Pani zdaniem przyszła ekipa powstrzyma się przed utrzymaniem narzędzi, które zostały stworzone?
Jest wiele przykładów Europie, że rząd ma zakusy na to, żeby poszerzyć swoje „imperium”. Tak było w Austrii, gdzie gubernator Karyntii, Haider próbował zrobić skok na sądownictwo. Nie udało mu się to, gdyż zginął w wypadku samochodowym, a jego partia nie zdobyła władzy, Austria zaś miała postępowanie przed Komisją Europejską. To pokazuje, że nawet w starej demokracji takie sytuacje są możliwe.
W Danii po debacie wprowadzono zupełnie inne zmiany, które miały na celu przybliżenie sądów obywatelom, a nie ich podporządkowanie; otworzono nawet biura PR, które promowały edukację prawną. To pokazuje, że jeżeli obywatele będą słabi, to pozwolą kolejnej władzy na taką sytuację, jaką mamy dzisiaj w Polsce. Natomiast jeżeli są silni i świadomi, to do tego nie dojdzie. Zawsze znajdą się politycy i ugrupowania, którzy będą chcieli powiększyć swoje „imperium”.
Ostatnio Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla radia RMF FM zapowiedział likwidację Izby Dyscyplinarnej. Czy to coś może zmienić w Pani sytuacji?
Jeżeli poprzesuwają tych ludzi, którzy zostali nominowani z wadą prawną, to w sumie nie ma żadnej różnicy. Neo-KRS będzie wyznaczał takie składy orzekające, żeby wydawał wyroki po myśli partii rządzącej. To już przerabialiśmy w czasach PRL-u.
W tej samej rozmowie prezes Kaczyński zapowiedział dalszą reformę wymiaru sprawiedliwości, w ramach której wszystkie sądy będą miały status sądów okręgowych. Jakie konsekwencje dla obywateli wynikną z takiej zmiany w strukturze sądownictwa?
Przede wszystkim nie można tego nazywać reformą, gdyż reforma ma na celu jakąś zmianę na lepsze. Tutaj tego rodzaju zmiany nie będzie. Natomiast spowoduje jeszcze większą kontrolę nad sędziami, których będzie można przerzucać między miastami i odsuwać od danych spraw. Jeżeli sędzia jest przypisany do danego okręgu, a nie rejonu, to nie będzie mógł orzekać tylko w swoim mieście, ale w kilku.
Po drugie, sprawy miałyby być przekazywane z sądów bardziej do mniej obciążonych. Tylko że nie ma sądów mniej obciążonych. W tej chwili, w wyniku tego, że brakuje około 10% obsady sędziowskiej oraz urzędników w sądach , taki pomysł niczemu nie pomoże. Jedynie ma to na celu polityczną weryfikację sędziów, a obywatel nie odczuje żadnej zmiany.
Czy reforma sądów powszechnych może stać się pretekstem do czystek wśród sędziów?
Tak.
Czy ma Pani jeszcze nadzieję na uratowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości i polskiej praworządności?
Gdybym nie miała takiej nadziei, nie działałabym publicznie i społecznie.
Bardzo dziękuje za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
