Kultura pełni w kraju i w społeczeństwie o wiele ważniejszą rolę, niż powszechnie się nam wydaje. Obecne władze stawiają chyba jednak na jej niższą odmianę. Widzowie TVP 2 już dziś obejrzą nagranie z benefisu Zenka Martyniuka. Złośliwi mówią, że wydarzenie jest lansowane jako coś większego niż fakt otrzymania Nobla przez Olgę Tokarczuk.
Książki Tokarczuk to przeciwieństwo muzyki Zenka. Ciężko się je czyta i trzeba być naprawdę smakoszem słowa, by w pełni je docenić. Zresztą tytani kultury pokroju polityków PiS wymiękali już ponoć po paru kartkach, zaś ci mniej obeznani z tą aktywnością nawet nie tykali się jej twórczości (i nie mają tego w planach! – dodają z pełnym przekonaniem i nieukrywaną dumą w wywiadach).
Co innego muzyka Zenka. Kto nie lubi bowiem disco polo, prawda? Od razu wpada w ucho, potupać może przy tym i największy muzyczny grafoman, a i teksty są proste do nauczenia i nucenia lub śpiewania na głos (oczywiście po paru głębszych).
Benefis
Oczywiście z drugiej strony mamy melomanów, dla których dźwięki, jakie wydobywa z siebie Zenek to zbrodnia na ludzkości. On sam chyba zresztą nie mógł nawet przed laty śnić, że TVP będzie pokazywało na swojej antenie jego benefis.
To dobry moment na zadanie sobie pytania o misję telewizji publicznej. Kto jeszcze pamięta, że kiedyś promowała ona naprawdę ambitną muzykę czy filmy. Lata 90. to okres, kiedy na jej antenie można było obejrzeć np. retransmisje koncertów legend rocka. U progu nowego tysiąclecia w topowym programie dla młodzieży „Rower Błażeja” goszczono zaś muzyków hip-hopowych. Choć nie zawsze podane tu gatunki prezentują poziom wyszukania muzyki klasycznej czy skomplikowania jazzu, należy zauważyć, że to nadal lepsza jakość niż disco polo, które choć jest popularne, trudno uznać za ambitną twórczość.
Benefis Martyniuka odbył się do tego w budynku Opery i Filharmonii Podlaskiej. Miejscu, które w 2012 r. otwierał sam Donald Tusk. Teraz stało się ono niemym świadkiem tryumfu Zenka, którego wsparł tamtego wieczoru (wydarzenie miało miejsce 10 grudnia) Michał Wiśniewski, gwiazdor równie kiczowatego Ich Troje, czy Lombard (od lat próbujący odcinać kupony od dawnej sławy i czasów, gdy śpiewała z nimi Małgorzata Ostrowska i który już wcześniej wspierał PiS).
Polska na poziomie disco polo
Można jednak rozumieć ciągotki PiS do disco polo. Program partii to polityczny odpowiednik tej muzyki: skonstruowany z pozoru zgodnie z zasadą „dla każdego coś miłego”. Szkoda tylko, że taka zabawa odbywa się za publiczne pieniądze. Ten czas antenowy można byłoby przeznaczyć np. na film dokumentalny o naszej ostatniej noblistce…
Źródło: TVP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU