Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych obudził ponownie demony debaty o najtrudniejszych momentach polskiej historii. Jednak zamiast dialogu w oparciu o argumenty, doszło do zejścia debaty publicznej do poziomu rynsztoka. Na prawicy mieliśmy wyzywanie opozycji od “dzieci morderców Wyklętych”, na lewicy okrutną generalizację urągającą pamięci tych, którzy nie mieli związku ze zbrodniami Burego i mu podobnych, a zginęli w okrutny sposób z rąk komunistycznej bezpieki. W internecie zaczęła się następnie tandetna licytacja, czyje zbrodnie więcej ważą, komunistycznego reżimu, czy zwyrodnialców spośród Wyklętych. Sieć zalały wpisy o tym, kto zasługuje na szacunek, Wyklęci, czy zależna od sowietów armia Berlinga. W reakcji na powyższy spór oliwy do ognia musiał dolać znany prawicowy publicysta Tomasz Terlikowski, który wyszedł z szokują tezą.
Zaczęło się niewinnie, Terlikowski wypomniał, że historycznie patrząc bilans ofiar komunizmu jest nieporównywalny ze zbrodniami na sumieniu Wyklętych:
Do przeciwników żołnierzy wyklętych. To prawda zabijali oni niewinnych. To źle, ale bilans ofiar komunizmu jest o wiele większy. Policzcie, ile niewinnych dzieci zamordowali sowieci czy milicjanci? Ile kobiet zgwałcili? Ilu patriotów zamordowali? Ostatni ginęli w latach 80.
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) March 1, 2018
Miał tutaj całkowitą rację, ponieważ możemy zaobserwować w wielu środowiskach próbę relatywizowania i umniejszania zbrodniczości komunistycznej ideologii. Jednak publicyście także słusznie wytknięto, że ten fakt nie zmienia moralnej oceny postępowania Wyklętych, ponieważ zbrodnia pozostaje zbrodnią, nie jest usprawiedliwieniem to, co robili inni. W odpowiedzi na krytykę publicysta posunął się już jednak zdecydowanie za daleko :
Symetryzm? Nie ma symetrii między zbrodniami nielicznych żołnierzy wyklętych (bo większość po prostu walczyła o Polskę), a zbrodniami wpisanymi w samą ideę komunizmu. To pierwsze to straszny wypadek przy pracy, to drugie to konsekwencja bycia komunistą.
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) March 1, 2018
Zatem zbrodnie jednych to efekt “bycia komunistą”, a drugie to “wypadek przy pracy”. Niestety Terlikowskiemu nie przyszło do głowy, że ofiarom obu grup nie robi różnicy, czy giną z powodu ideologii czy w “wypadku przy pracy”. Zbrodnia jest zbrodnią. Publicysta pokazał tym samym nie tylko brak wrażliwości, ale i elementarnego szacunku dla ofiar Burego i mu podobnych. Można bowiem o tych tematach rozmawiać z wyczuciem. Czy ofiary szmalcowników ktoś miałby odwagę nazwać “wypadkiem przy pracy” narodu, mimo że w miażdżącej większości w te zbrodnie nie był zaangażowany?
Szokujące jest to, że takie słowa opowiada człowiek, który zawodowo zajmuje się etyką. Jeszcze nie tak dawno Terlikowski narzekał, że z powodów poglądów został pozbawiony możliwości pracy i prowadzenia zajęć z etyki na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Czy patrząc na wpisy publicysty można się dziwić decyzji władz uczelni?
Terlikowskiemu brak szacunku do ofiar wypomniała Agnieszka Gozdyra, na co publicysta odpowiedział próbą odwracania kota ogonem, sprowadzając podnoszenie haniebnych czynów części wyklętych do “antypatriotycznego szału”:
Ofiarami komunistów byli żołnierze wyklęci, polscy patrioci. Ale widzę, że w antypatriotycznym szale bohaterem staje się Jaruzelski i Kiszczak, Bierut i inni zbrodniarze, a walczący z nimi i mordowani są sprawcami. Bolesny brak miary i wiedzy. https://t.co/Qq9RgOnfp7
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) March 1, 2018
Niestety w czarno-białym świecie Tomasza Terlikowskiego nie ma miejsca na umiar i racjonalizm, jest się patriotą, albo wielbicielem komunistów. Nie ma przestrzeni na potępienie zbrodni obu grup i równoczesny szacunek do walki większości wyklętych, którzy nie mieli niewinnych na sumieniu. Wzorem dla Tomasza Terlikowskiego mógłby być inny prawicowy publicysta i historyk – Piotr Zychowicz, który mimo głębokiego szacunku i uznania mitu bohaterstwa wyklętych, dokonał w swojej najnowszej książce “Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych” rozliczenia z ich bolesną przeszłością. Historia zawsze ma swoje jasne i ciemne karty, a naszym obowiązkiem jest ją pamiętać taką jaka była, a nie upiększać ją, aby bardziej pasowała do naszych wyobrażeń.
Fot. flicr/Bartosz Zielinski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU