Szokujące wydarzenia w Białymstoku wywarły na Kościół tak wielką presję, że duchowni, wcześniej budujący podziały lub zamykający oczy na nienawiść, teraz wydali oświadczenie o swoim sprzeciwie wobec przemocy. Doszło do sytuacji bliźniaczo podobnej jak po filmie braci Sekielskich, kiedy to w czasie jego produkcji duchowni odmówili udziału zasłaniając się brakiem obiektywizmu twórcy, aby po głośnej premierze podziękować za podjęcie ważnego tematu. I teraz staliśmy się świadkami ratowania twarzy przez hierarchów. Stąd rzecznik episkopatu, ks. Paweł Rytel-Andrianik, wydał oświadczenie. “Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji, takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku podczas sobotniej Parady Równości”. Powyższe słowa ciężko jednak traktować w pełni poważnie, ponieważ kiedy księża w całym kraju na porządku dziennym straszą “gender” i LGBT, to do tej pory takie praktyki nie spotykały się z jakąkolwiek reakcją Episkopatu, ba, wielu członków jego konferencji samych ma na sumieniu kontrowersyjne wypowiedzi. Jednak nawet tak wymuszona, bardzo drobna pozytywna reakcja episkopatu na problem przemocy wobec osób LGBT okazała się dla części księży zbyt radykalna. Przysłowiowo bowiem w myśl zasady “uderz w stół, a nożyce się odezwą”, oświadczenie episkopatu spotkało się z oburzającą kontrą jednego ze znanych z kontrowersyjnych wypowiedzi duchownych.
Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji, takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku – powiedział rzecznik #KEP @xrytelhttps://t.co/OaGI7JWwVm
— EpiskopatNews (@EpiskopatNews) July 21, 2019
Punktem zapalnym stało się przypomnienie słów abp. Stanisława Gądeckiego: “Osoby te nie są w pierwszym rzędzie gejami, lesbijkami, biseksualistami czy transseksualistami – one są przede wszystkim naszymi braćmi i siostrami, za których Chrystus oddał swoje życie i które chce On doprowadzić do zbawienia” .
W reakcji na powyższe ks. Sławomir Marek, proboszcz z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Stanowicach na Dolnym Śląsku odpowiedział Konferencji Episkopatu, że “Członkowie LGBT nie są wcale naszymi braćmi i siostrami. Są wrogami szerzącymi antykulturę i trzeba się przed nimi bronić. Naszymi braćmi i siostrami są osoby dotknięte homoseksualizmem ale to inna historia”.
https://twitter.com/fullconvergenza/status/1153011619498221576?s=20
Powyższe słowa, choć pochodzące z ust jednego duchownego, nie są jednak łatwe do zignorowania, ponieważ podobnie do Krystyny Pawłowicz w PiS, reprezentują one zdanie znacznej części polskiego duchowieństwa. Jednak jeszcze gorsze są konsekwencje takiej postawy dla samych osób LGBT. Znamienne są bowiem ostatnie słowa duchownego, które są bardzo częstym argumentem wśród środowisk prawicowych i nacjonalistycznych, że o ile gejów itp. należy tępić, to równocześnie części można odpuścić w myśl zasady: “Naszymi braćmi i siostrami są osoby dotknięte homoseksualizmem”. Polega to na tym, że można swobodnie prześladować każdą osobę LGBT, która akceptuje swoją tożsamość. Innymi słowy prawo do spokojnego życia mają tylko ci, którzy się ukrywają i wypierają to kim są. Jak na przedstawicieli religii, której początki znaczyły lata prześladowań i ukrywania się jest to niebywale tragiczny chichot historii.
Ma to jednak swoje konsekwencje. Osoby LGBT nie mogą otwarcie wchodzić w związki, publicznie okazywać sobie uczuć, często, zwłaszcza w małych i konserwatywnych społecznościach przez lata nie akceptują siebie, co prowadzi nawet do zaburzeń psychicznych. Jednak jest to problem, który w oczach głoszących miłosierdzie Chrystusa duchownych nie interesuje.
Mamy prawo bowiem potępiać bierność Episkopatu choćby za to, że ten konsekwentnie milczy, kiedy kolejne połacie kraju są ogłaszane “strefami wolnymi od LGBT”. Takie uchwały pokryły już większość ściany wschodniej, stawiając zamieszkujące je osoby LGBT w wyjątkowo trudnym położeniu, a w praktyce jedyną droga do osobistej wolności staje się dla nich emigracja, zaś jak udowodniły wydarzenia w Białymstoku, za wychylanie się grozi przemoc fizyczna.
Od pewnego czasu niektóre jednostki samorządu terytorialnego w Polsce uchwalają się "strefami wolnymi od LGBT"….
Opublikowany przez Kartografia ekstremalna Niedziela, 21 lipca 2019
Tak wygląda równość w Polsce w praktyce. Co jednak w całej sytuacji najgorsze, nie można powiedzieć, że piekło codzienności mniejszości jest tylko zasługą PiS i Kościoła. Ostatnia nagonka i przemoc ujawniła bowiem także to, czemu chętnie tak wielu zaprzeczało, że zwyczajnie znaczna część polskiego społeczeństwa jest wewnętrznie homofobiczna. PiS ukuł przecież swój polityczny przekaz w oparciu o nic innego jak właśnie badania opinii publicznej. Teraz na każdym z nas ciąży odpowiedzialność, aby przeciwstawić się agresji i nienawiści, inaczej przez swoją bierność wszyscy staniemy się cichymi wspólnikami kolejnych aktów agresji.
fot. Shutterstock/Lidia Vagapova
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU