W polityce wielu wierzy, że wszystkie chwyty są dozwolone, aby tylko osiągnąć oczekiwany cel. Nie liczy się tutaj umiar czy zdrowy rozsądek. Dosadną manifestacją takiej postawy jest próba zdyskredytowania Przystanku Woodstock przez partię rządząca Nie jest jedyną kwestią zapowiedź braku zgody na organizację imprezy, ponieważ PiS postanowił rozpocząć także kampanię hejtu w sieci. Aby to osiągnąć, połączył Przystanek z tematem uchodźców, próbując przenieść strach towarzyszący imigracji na to wydarzenie, tym samym licząc na wzbudzenie niechęci do organizatora, czyli Jurka Owsiaka.
Na Twitterze Prawa i Sprawiedliwości pojawił się wpis z pytaniem, czy Polacy chcą, aby odbyła się w naszym kraju impreza z udziałem muzułmańskich imigrantów.
Wszystko dlatego, że Jurek Owsiak wyraził otwartość i organizacyjną gotowość na udział w przystanku także imigrantów przybywających obecnie w niedalekim Frankfurcie nad Odrą. Dla Prawa i Sprawiedliwości jest to równoznaczne z zagrożeniem, przez co mają podstawy do zakazania imprezy.
Niestety PiS w swojej retoryce antyimigracyjnej poszedł zbyt głęboko. O ile w kwestii relokacji i samych form pomocy uchodźcom oraz wspierania pokoju na Bliskim Wschodzie potrzebna jest debata, ponieważ dotychczasowe rozwiązania nie zdały egzaminu, to jednak doszliśmy do punktu, gdzie rząd chce wchodzić w wolność wyznania. Rząd najwyraźniej pragnie wprowadzić zakaz wjazdu dla muzułmanów rodem z polityki Donalda Trumpa. Czy PiS chciałby wprowadzić na granicy kontrole pod kątem wyznawanej religii i wyłamać się z zasad strefy Schengen? Czy to faktycznie zwiększy bezpieczeństwo Polski? Czy teraz muzułmanin nie może do Polski przyjechać nawet na wydarzenie kulturalne, a może nawet nie jest mile widziany jako turysta?
Jest to doprowadzenie sytuacji do absurdu. Kolejna istotna kwestia to wchodzenie w swobodę organizacji wydarzeń o charakterze masowym, ponieważ od dziś rząd przywłaszcza sobie prawo do decydowania kto ma prawo, a kto nie może brać udziału w imprezach masowych. Jest to ograniczanie podstawowych wolności obywatelskich. PiS może nie przyjmować uchodźców, ale nie powinno mieć to wpływu na codzienne życie w kraju, ponieważ takie nakręcanie spirali strachu niczemu nie służy.
Nie oszukując się, jeśli Przystanek Woodstock miałby stać się celem ataku, to zaproszenie Jurka Owsiaka nie byłoby do jego przeprowadzenia w jakikolwiek sposób potrzebne. Możemy jak w każdej demokracji debatować o sensowności inicjatywy Owsiaka w tym zakresie, ale taki gest powinien pozostać prawem organizatora imprezy. Festiwal nie jest wydarzeniem obowiązkowym, wezmą w nim udział ludzie, którym atmosfera i idea przystanku odpowiada. Nie ma co ukrywać, że najczęściej są to ludzie dosyć dalecy od retoryki Prawa i Sprawiedliwości. Mając na uwadze, że sam przystanek cechuje się otwartością, to nie powinna dziwić niechęć organizatorów do wpisywania się w nurt wykluczania kogokolwiek. Patrząc realistycznie, jest to raczej gest solidarności niż przedsmak udziału wielkiej liczby muzułmanów. Biorąc pod uwagę różnice kulturowe i językowe zainteresowanie przez muzułmanów Przystankiem jest wątpliwe i nie ma co się spodziewać ich masowego przyjazdu.
Działania PiS wpisują się w zasadę – pokażcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf. Partia rządząca, która od dawna szuka sposobu na pozbycie się Jurka Owsiaka, sięgnęła tym razem po bardzo ciężką broń, co jest godne potępienia. Jest tak niezależnie czy popieramy, czy jesteśmy przeciwnikami przyjmowania uchodźców, ponieważ wyszliśmy z ram dyskusji o rozwiązaniach systemowych, a weszliśmy na pole uczenia pogardy dla człowieka i jego wolności.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU