“Nasze zwycięstwo nie podlega najmniejszej wątpliwości” – ocenił na wczorajszej konferencji Jarosław Kaczyński. W asyście dyrektora swojego biura pokazał zestaw slajdów obrazujących skalę zwycięstwa w sejmikach, powiatach i gminach. Pewnie przez małe niedopatrzenie widzowie nie zobaczyli plansz z wynikami wyborów w średnich i dużych miastach. Prezes PiS podziękował wszystkim, którzy wzięli udział w wyborach samorządowych oraz organizowali kampanię wyborczą, którą określił jako bardzo udaną dla Prawa i Sprawiedliwości. Kaczyński podkreślił, że wysoka frekwencja w trakcie wyborów była wynikiem umacniania się w Polsce demokracji. Cała konferencja trwała niecałe 10 minut i jej plan nie obejmował możliwości zadawania pytań.
Cóż takiego się stało, że prezes PiS w trybie awaryjnym zwołał tak przedziwną konferencję? Przede wszystkim musiało się coś zagotować w strukturach, wśród działaczy, aktywistów i ważnych polityków. Wewnątrz partii musiał pojawić się pewnego rodzaju gen zwątpienia lub porażki, w szczególności po drugiej turze wyborów. Prawo i Sprawiedliwość przegrało ważne miasta, straciło władzę tam gdzie rządziło, a skala przegranej na tym podwórku była bardzo znacząca. Jak mocne uderzenie w drugiej turze otrzymała partia rządząca pokazuje wieczór wyborczy w telewizji publicznej. Po pierwszych niemrawych komentarzach, w których na próżno było szukać euforii, nadawca publiczny płynnie przeszedł do przypominania wyników z pierwszej tury wyborów samorządowych.
Kolejnym aspektem wczorajszej konferencji jest sam Mateusz Morawiecki. Jego nazwisko to miał być wielki projekt na przyciągnięcie wyborców centrowych i można powiedzieć, że ta operacja nie do końca się udała. Można odnieść wrażenie, że pokazanie przez prezesa na slajdach wyników w powiatach i gminach było jakby obroną decyzji Kaczyńskiego o postawieniu na czele rządu Morawieckiego. Nie jest żadną tajemnicą, że premier ma wrogów wewnątrz obozu rządzącego. Jeszcze przed pierwszą turą politycy PiS anonimowo wskazywali na Zbigniewa Ziobro, który taśmą Morawieckiego czy złożeniem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego – czego efektem była kula śnieżna Polexitu – wkładał kij w szprychy Morawieckiemu. Jakby spojrzeć na to trochę bardziej spiskowo, to spot straszący imigrantami też wyszedł z okolic Zbigniewa Ziobry, bo przecież Patryk Jaki jest jego najbliższym współpracownikiem. Oczywiście bez winy nie jest też Morawiecki, który przegrał dwa procesy w trybie wyborczym. Można jednak odnieść wrażenie, że kilka dziwnych rzeczy działo się w kampanii Prawa i Sprawiedliwości.
Jeszcze wczoraj wieczorem Rzeczpospolita dowiedziała się, że PiS chce zamówić dokładne badania, pokazujące precyzyjnie co doprowadziło do takiego, a nie innego wyniku wyborów. Nieoficjalnie mówią o wyniku, który nie był satysfakcjonujący. Dla partii dużym zaskoczeniem była wysoka frekwencja i porażka w dużych miastach. Zwłaszcza wyniki drugiej tury wyborów i porażki w kilku ośrodkach, w których PiS rządziło lub aspirowało do zwycięstwa. I to chyba całkowicie wyjaśnia przyczynę wczorajszej konferencji Jarosława Kaczyńskiego, która miała na celu podniesienie morale w szeregach. Wczorajsze wystąpienie prezesa to były wiadra zimnej wody wylane na rozgrzane głowy aktywu partyjnego i potwierdzenie, że “projekt Morawiecki” będzie kontynuowany.
Fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU