Przez cztery lata w służbie zdrowia nie zrobiono praktycznie nic, a z każdego porannego przeglądu prasy można się dowiedzieć o kolejnym zamykanym oddziale w szpitalu, wzroście zadłużenia placówek medycznych oraz opóźnieniach w wypłacie wynagrodzenia ludziom ratującym życie. Zeszłotygodniowy raport o stanie szpitali powiatowych przyprawia o ból głowy, ale okazuje się, że można wejść na jeszcze wyższy poziom pudrowania bezczynności rządu w naprawie służby zdrowia. Do tej pory resort zdrowia w terminach publikował informacje o zadłużeniu szpitali, ale ostatnie sprawozdanie na razie nie ujrzało światła dziennego. I pewnie nie wypłynie na szerokie wody, ponieważ idą wybory.
Dziennikarze Dziennika Gazety Prawnej zapytali Ministerstwo Zdrowia o zobowiązania samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej i na dzień 31 grudnia 2018 roku wynoszą one ponad 13 mld złotych – “(…) Oznacza to, że w rzeczywistości długi szpitali były o 300 mln zł wyższe, niż wynika z informacji prezentowanych na stronach internetowych resortu” – pisze dziennik. Pomimo wzrostu PKB i wyższych nakładów na służbę zdrowia, zdaniem ekspertów dynamika jest niepokojąca. Opublikowany raport NIK wykazał, że reforma PiS-u o nazwie “sieć szpitali” nie przyczyniła się do zmniejszenia liczby pacjentów w izbach przyjęć ani do zwiększenia dostępności leczenia szpitalnego. Za to pogorszyła się sytuacja finansowa szpitali – opisuje DGP.
Do dzisiaj nie ma opublikowanych wyników finansowych szpitali za I kwartał tego roku. Ministerstwo tłumaczy, że do systemu wpłynęły dodatkowe pieniądze i szpitale nadal je przeliczają. Fachowcy od tematu uważają jednak, że dane są celowo ukrywane – “Ministerstwo jest bardzo wstrzemięźliwe w “chwaleniu się” danymi, które nie są dla niego wygodne w okresie przedwyborczym” – przyznaje były urzędnik resortu. Według eksperta rząd nie chce ujawniać danych, bo pokazałyby one rosnącą spiralę zadłużenia – “Pierwszy raz od 2003 r. zadłużenie przekroczyło 13 mld zł. Jeszcze dekadę temu to było około 9 mld zł, w późniejszych lata wzrosło, ale oscylowało wokół 10 mld zł” – mówi w rozmowie z DGP.
Jak wielką paniką owładnięty jest obóz rządowy, pokazuje ostatnia akcja lekarzy pod hasłem “Polska to chory kraj”, która została zainaugurowana dziesięć dni temu. W ramach kampanii społecznej nagrano spot o tytule “Narodowy Kryzys Zdrowia”, ale telewizja publiczna odmówiła jego emisji. Władze TVP tłumaczyły, że nagranie nie wpisuje się w linię programową. Tydzień temu lekarze rezydenci położyli się w czarnych workach pod Ministerstem Zdrowia, przyczepiając do nich kartki z przyczyną zgonu: braki kadrowe, nadmiar biurokracji i niedofinansowanie szpitali. Reakcja resortu była lakoniczna i opierała się o zapewnienia na temat dbałości o rozwój kadr i zwiększaniu liczby miejsc na uczelniach. Zupełnie jak za komuny, gdy sekrzetarz oznajmiał, że aktyw partyjny jest cały czas z narodem i dba o zdrowie obywateli. Tylko problem polega na tym, że z dnia na dzień jest coraz gorzej.
Źródło – Dziennik Gazeta Prawna online
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU