Polityka i Społeczeństwo

Nowy wróg Kaczyńskiego – czy pozbawi PiS władzy?

Nowy wróg Kaczyńskiego - czy pozbawi PiS władzy

Kandydatów do odebrania władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu jest co najmniej kilku. Tyle samo widzi siebie na stanowisku premiera nowego rządu, a w dłuższej perspektywie nawet prezydenta RP. Najcięższe buławy chowają w plecaku rywalizujący o miano lidera opozycji Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru, jednak droga do obalenia Małego Napoleona jest trudna i wyboista, a dotychczasowe działania partii opozycyjnych nie wróżą najlepiej.

Mesjaszem opozycji mógłby być Donald Tusk, ale on woli błyszczące salony brukselskie od ubrudzonych błotem gabinetów polskich polityków. Zresztą powyborcze układanki często przynoszą zaskakujące rozstrzygnięcia, więc typowanie kandydatów na premiera to jak wróżenie z fusów.

Jednakże bardziej przenikliwi obserwatorzy, lubiący myśleć kreatywnie i nieschematycznie o możliwych scenariuszach politycznych, powinni dostrzec jeszcze jednego poważnego gracza, mogącego już wkrótce zagrozić prezesowi PiS-u. Mam na myśli Jarosława Gowina, lidera Polski Razem – koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości. Wicepremier jest obecnie kimś w rodzaju dyżurnego krytyka swojego własnego rządu, wyznawcą, nazwijmy to, „polityki rozsądku”, próbującym dosyć często zaznaczyć swoją odrębność. Stara się wprawdzie nie przekroczyć granicy nakreślonej przez szefa partii rządzącej, pytanie tylko, czy już tego nie uczynił. Wystarczy przypomnieć jego ostatnie votum separatum w sprawie reformy sieci szpitali, czy wcześniejsze krytyczne głosy na temat zmiany ustroju stolicy albo projektu zmian ordynacji samorządowej. Nie mam wątpliwości, że to przemyślana strategia zostawiająca szerokie pole manewru ministrowi nauki.

Jarosław Gowin raczej nigdy nie starał się ukrywać swoich wygórowanych ambicji. Już jako minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska prowadził indywidualną politykę. Wydaje się, że teraz mając w talii koalicyjnej 9 kart w postaci swoich posłów, może wkrótce zagrać o najwyższą stawkę – tekę premiera.

Oto kilka wariantów tej gry:

  1.    Wymiana premiera.

Już przy okazji ostatniej rekonstrukcji rządu padało nazwisko Gowina jako ewentualnego następcy Beaty Szydło. Trudno uwierzyć, by Kaczyński mianował szefem rządu osobę spoza PiS-u, jednak w sytuacji pogarszania się notowań partii rządzącej i niechęci Kaczyńskiego do objęcia teki premiera, Gowin może próbować zaszantażować lidera PiS-u wyjściem z koalicji, a bez jego posłów traci ona większość. Poza tym nie można zlekceważyć bliskiej współpracy Gowina z Morawieckim, co może stanowić spory atut w rozgrywce z Kaczyńskim. To byłoby jednak ryzykowne zagranie, ponieważ Kaczyński może sobie dobrać Kukizowców, a partia Gowina z powodu niekorzystnych zapisów w umowie koalicji wyborczej zostałaby pozbawiona przez Kaczyńskiego środków finansowych, co powinno skutecznie hamować jego zapędy.

  1.    Nowa koalicja.

Czy stanowisko premiera w nowym rządzie, przy obecnej konfiguracji w Sejmie, nie mogłoby skłonić Gowina do podjęcia ryzykownej gry obalenia własnego rządu?

Wydaje się to nieprawdopodobne, ale przy kontynuacji przez PiS „jazdy po bandzie” może się okazać, że część posłów tej partii nie potrafi tego zaakceptować i szuka jakiejś alternatywy. Gowin, jako „ten rozsądny”, mógłby wspólnie ze swoimi 9 posłami doprowadzić do przesilenia w Sejmie. Przy zaangażowaniu Schetyny, zdecydowaniu Kukiza i akceptacji Petru oraz Kosiniaka-Kamysza, można byłoby zakończyć rządy PiS-u jeszcze przed 2019 rokiem. Brzmi jak political fiction? Bynajmniej, wg. mnie do próby realizacji takiego scenariusz należałoby przystąpić już teraz, znając spryt Schetyny i ambicje Gowina, jego realizacja nie jest taka całkiem nierealna.

  1.    Nowa partia.

Ten wariant wymaga uzbrojenia się w cierpliwość, ponieważ możliwy jest dopiero przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Zakłada on powstanie nowej partii centroprawicowej, w skład której mieliby wchodzić „rozsądni” PiS-owcy mający po dziurki w nosie wyczynów swojej partii, konserwatywna część PO, oczywiście Polska Razem, a może nawet część, wtedy pewnie już zupełnie skonfliktowanej i rozbitej, partii Kukiza. Przy zachowaniu status quo obecnej opozycji, taki ruch mógłby stanowić ciekawą alternatywę dla wyborców zmęczonych radykalizmem Prawa i Sprawiedliwości, totalną opozycyjnością Platformy i liberalizmem Nowoczesnej.

Oczywiście naturalnym kandydatem na premiera byłby jednoczący siły rozsądku Jarosław Gowin. Taka partia miałaby zdolność koalicyjną porównywalną do tej PSL-u, więc mogłaby odegrać decydującą rolę w politycznej układance po kolejnych wyborach.

Jestem przekonany, że Gowin ma plan, jak sięgnąć po władzę w Polsce. Jest niedoceniany, a wkrótce może się okazać, że wbije nóż w plecy Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wtedy dla jednych będzie ohydnym zdrajcą, a dla innych zbawicielem. On zapewne uzna taki ruch po prostu za przejaw rozsądku.

fot. Michael Wende/ Shutterstock

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie