Stosunki pomiędzy partią rządzącą a prezydentem Andrzejem Dudą to materiał na scenariusz do niezłej opery mydlanej. Formalnie to apolityczna głowa państwa, bez związków z partią rządzącą ani partyjnymi bossami, podejmująca w ramach swoich kompetencji decyzje niezależnie i samodzielnie. W sferze faktycznej wiemy jednak, że jest zupełnie inaczej. Wyciągnięty z trzeciego rzędu partyjnych polityków europoseł Duda, niespodziewanie także dla siebie samego został wybrany na prezydenta, a po objęciu urzędu stał się notariuszem parlamentarnej większości i często bezrefleksyjnym wykonawcą partyjnych poleceń. Fakt, iż podjęcie tych kilku decyzji lub ogłoszenie kilku inicjatyw, które nie zostały uzgodnione z Nowogrodzką skutkowały wezwaniem Andrzeja Dudy na dywanik do prezesa Kaczyńskiego oraz frontalnym atakiem twardogłowych z PiS pokazuje dobitnie, że w partii nie dopuszczają do siebie myśli, by Andrzej Duda zerwał się z łańcucha i przestał być częścią obozu władzy.
Najbardziej wymowną odpowiedzią na próby usamodzielnienia się głowy państwa stało się ostentacyjne odrzucanie jego propozycji i inicjatyw. Tak było z propozycją dwudniowego referendum konsultacyjnego w sprawie ewentualnych zmian w polskiej konstytucji, które ani przez moment nie było traktowane poważnie przez partię rządzącą, podobnie jest też w sprawie ustawy dotyczącej pomocy osobom, które wzięły kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Ustawa mająca zrealizować jedną ze sztandarowych obietnic prezydenta, które złożył w 2015 roku w czasie kampanii wyborczej utknęła w sejmowej zamrażarce. Projekt został złożony 2 sierpnia 2017 roku, a pierwsze jego czytanie odbyło się 13 października zeszłego roku. Od tamtego czasu jedyne, co stało się w sprawie tej ustawy, to przedstawienie w lutych 2018 roku stanowiska rządu. Nawet prezydent Duda chyba przestał już wierzyć w to, że jeszcze w tej kadencji Sejmu projekt zostanie przez Sejm przyjęty. Mimo to, postanowił usprawiedliwić się przed swoimi wyborcami, przypominając że jeśli kogoś można obwiniać za brak wdrożenia programu pomocy dla frankowiczów, to nie jego, a Prawo i Sprawiedliwość.
– Apeluję do wszystkich sił politycznych, szczególnie do większości parlamentarnej, o jak najszybsze zakończenie prac nad skierowanym przeze mnie projektem ustawy o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Przypominam, że projekt ustawy umożliwia dobrowolne przekształcenia kredytów odnoszonych do innych walut niż złote w kredyty czysto złotowe. Zwiększa także dostępność i wysokość wsparcia w spłacie kredytu dla osób w trudnej sytuacji materialnej oraz wprowadza nowy mechanizm – specjalną pożyczkę na spłatę reszty zadłużenia, jeśli kredytobiorca ma możliwość sprzedaży nieruchomości i chce zamknąć kredyt – powiedział Andrzej Duda dziennikarzom “Super Expressu”.
Głos w tej sprawie zabrał szef podkomisji ds. ustaw frankowych, poseł PiS Tadeusz Cymański, który zapowiedział, że zamierza pilnie rekomendować, by jeszcze w listopadzie tego roku zająć się tą ustawą. Jego zdaniem trudna sytuacja finansowa frankowiczów po prostu tego wymaga. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to jedynie robienie dobrej miny do złej gry, bowiem w PiS doskonale wiedzą, że projekt prezydenta jest zbyt niebezpieczny dla sektora bankowego i zbyt kosztowny, by jego postanowienia wdrożyć w życie.
Źródło: SE
Foto.: Flickr.com/Kancelaria Senatu
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU