Po rekonstrukcji rządu w języku polskiej dyplomacji nastąpiła dawno niewidziana zmiana. Nowy szef MSZ zaskoczył już podczas swojej wizyty w Berlinie, studząc emocje wokół tematu reparacji, kierując ich rozstrzygnięcie z obszaru burzliwego politycznego sporu do debaty ekspertów. Okazuje się jednak, że to część znacznie większej rewolucji. Jacek Czaputowicz zapowiedział bowiem “nowe otwarcie” w relacjach z Brukselą.
Minister spraw zagranicznych rzucając tak odważną deklarację, w kontrze do wielomiesięcznej retoryki Warszawy, buduje grunt pod strategiczne rozmowy. MSZ poszedł bowiem za ciosem i po Berlinie kolejnym celem ministra jest spotkanie z wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem.
Jacek Czaputowicz mówi o zmianie tonu w relacjach z Brukselą. W porównaniu do języka otwartej agresji z poprzednich miesięcy słowa ministra mogą budzić wśród unijnych dygnitarzy pewne nadzieje:
“Chcę też zademonstrować pewną otwartość na współpracę, na wyjaśnienie naszego stanowiska. Uważam, że Polska ma w tym sporze rację, chcemy spokojnie prezentować te nasze racje. Poprosiłem o spotkanie z Fransem Timmermansem, żeby pokazać dobrą wolę, nawiązać osobiste kontakty”
Propozycja Czaputowicza jest to tyle kusząca, że Brukselą ma teraz mnóstwo problemów do rozwiązania i forsowanie głośnego na cały kontynent sporu z Warszawą nie jest postrzegane jako korzystne, lecz polityczny balast, którego lepiej się pozbyć. Nie ma jednak wątpliwości, że “nowe otwarcie” nie zakończy procedury praworządności przeciwko Polsce. O ile w Berlinie możliwe było wycofanie bez przyznania się do błędu, jak to miało miejsce z reparacjami, o tyle w Brukseli sytuacja jest zupełnie inna. Po wszczęciu oficjalnej procedury piękne słowa nie wystarczą, aby zatrzymać biurokratyczną machinę. Minister deklarując pewność, że to Polska ma w sporze rację, buduje pozycję do rozmów, jednak nie jest tajemnicą, że rząd nie ma zamiaru posuwać się na dalekie ustępstwa.
Wiele wskazuje na to, że cel rządu jest zupełnie inny. MSZ pragnie gry pozorów. Innymi słowy, aby Bruksela udawała, że stosuje presję na polski rząd, a Polska poudaje, że liczy się ze zdaniem unijnych urzędników. Procedury praworządności nic nie powstrzyma, ale dzięki wsparciu Węgier żadne sankcje nie są tą drogą osiągalne. W zasadzie jeśli uda się ochłodzić temperaturę sporu, to obie strony będą mogły ogłosić zwycięstwo. Unia, że zareagowano, a PiS, że uniknięto sankcji. PiS zależy najprawdopodobniej na dwóch innych sprawach. Po pierwsze, na zachodzie coraz więcej spekuluje się o ograniczeniu funduszy unijnych dla naszego kraju. Skończenie z awanturniczą dyplomacją może skutecznie to zagrożenie odsunąć. Po drugie, zła prasa rządu PiS na zachodzie wynika tylko połowicznie ze sprawy zawłaszczania sądów i demontażu Trybunału Konstytucyjnego, a w znacznej części z arogancji Beaty Szydło i Witolda Waszczykowskiego, którzy zrazili do siebie partnerów i paraliżowali prace wspólnoty. Zamknięcie kontrowersji wokół rządów PiS w obrębie granic Polski bez wątpienia zmniejszy medialne natężenie głosów domagających się interwencji. Przed nowym szefem MSZ jest zatem wielki test jego umiejętności. Kluczowe pozostaje, czy unijni przywódcy zgodzą się zagrać w grę na zasadach narzuconych przez Prawo i Sprawiedliwość?
Źródło: interia.pl
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU