Byli asystenci europosła Ryszarda Czarneckiego podważają jego wersję wydarzeń w sprawie związanej z kilometrówkami nakręconymi na Parlamencie Europejskim.
RMF FM wraca do głośnej sprawy z kilometrówkami Ryszarda Czarneckiego. Europoseł nabijał kilometry przy rozliczeniu dojazdów do Parlamentu Europejskiego. Jak pisała “Rzeczpospolita”, Czarnecki potrafił w lutym jechać setki kilometrów do Brukseli kabrioletem w lutym. Sprawą rozliczeń zajął się unijny urząd ds. zwalczania nadużyć (OLAF) i wyliczył Czarneckiemu oszustwo na kwotę 100 tys. euro.
Ryszard Czarnecki zwrócił do kasy Parlamentu Europejskiego część kwoty. Nieoficjalnie wiadomo, że nie jest to nawet połowa z wyliczonych przez OLAF 100 tys. euro.
W tej sprawie toczy się również śledztwo w zamojskiej prokuraturze. Śledczy badają niekorzystne rozporządzenie mieniem Parlamentu Europejskiego. Jak informuje RMF FM, byli asystenci podczas przesłuchania podważyli przedstawioną przez Ryszarda Czarneckiego wersję wydarzeń.
– Nieprawidłowości popełnili moi asystenci, nie było w tym mojej żadnej złej woli czy złej intencji. Ale oczywiście wziąłem to na siebie, wziąłem to na klatę – powiedział europoseł dziennikarce RMF FM.
Dwaj byli asystenci powiedzieli w rozmowie ze stacją, że widzieli wypełnione protokoły wyjazdów służbowych europosła, a jest ich ponad 160. Po porównaniu z podpisami, które mieli na umowach o pracę, stwierdzili, że podpisy pod tymi dokumentami są tożsame. Pod wnioskami o zwrot kosztów podróży widnieje podpis Czarneckiego.
Źródło: RMF FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU