Polityka i Społeczeństwo

Niemcy jedną ustawą sprowadzą gigantyczny problem na Polskę? Rząd Prawa i Sprawiedliwości musi się ugiąć

Niemieckie partie koalicyjne doszły do porozumienia w kwestii dokonania zmian w prawie dotyczącym migrantów spoza Unii Europejskiej. Zmiany wynikają z zapotrzebowania Niemiec na wykwalifikowanych pracowników. Koalicja zgodziła się, aby pracownicy mogli na pół roku wjeżdżać do Niemiec i w tym czasie mieć czas na znalezienie pracy. Jedynym warunkiem, jaki muszą spełniać szukający zatrudnienia, jest odpowiednie wykształcenie zawodowe oraz podstawy znajomości języka niemieckiego. Podczas szukania pracy muszą też sami zadbać o swoje utrzymanie. W zawodach IT, których pilnie potrzebuje gospodarka, mają obowiązywać jeszcze większe ułatwienia.

Ustawa dotycząca “napływu specjalistów z państw trzech” ma się przyczynić do uatrakcyjnienia Niemiec dla wykwalifikowanych pracowników. Ma uporządkować i ukierunkować ich napływ, a centralnymi kryteriami mają być zapotrzebowanie i kwalifikacje. Szybciej ma następować nostryfikacja dyplomów, a nauka niemieckiego ma być ułatwiona już za granicą. W razie złej koniunktury rząd ma mieć możliwość ograniczenia obowiązujących reguł dotyczących możliwości podjęcia pracy przez cudzoziemców spoza UE – pisze portal rozgłośni Deutsche Welle. Projekt ustawy jest już gotowy, a rząd w Berlinie ma podjąć decyzję w tej sprawie w połowie grudnia.

Jak wynika z raportu “Postawy obywateli Ukrainy wobec polskiego rynku pracy” przygotowanego przez Work Service, główną motywacją wpływającą na decyzję o emigracji do naszego kraju są wyższe wynagrodzenia. Fakt, że obywatele Ukrainy napływają dziś masowo na polski rynek pracy, nie musi być trendem trwałym – czytamy w ekspertyzie. Pomimo że znacząca większość pozytywnie ocenia warunki zatrudnienia w Polsce, to jednocześnie 59% badanych deklaruje, że po zmianie polityki migracyjnej w Niemczech, wybraliby pracę za Odrą. Tylko 6% respondentów całkowicie odrzuca taką perspektywę.

Prezes Work Service komentując raport mówi o ogromnym zagrożeniu dla polskiej gospodarki oraz stwierdza, że luka kadrowa pogłębiłaby się w kilka miesięcy z poziomów 150 tys. wakatów do ponad pół miliona. “Dotychczas wiele osób przekonywało, że przy ewentualnej konkurencji z niemieckim rynkiem pracy, naszymi atutami będzie bliskość geograficzna i językowa. Niestety nasze badania pokazują, że te elementy znajdują się na końcu listy powodów, dla których obywatele Ukrainy wybierają nasz kraj.” – podsumowuje.

Według Związku Pracodawców i Przedsiębiorców Polska stoi przed realnym problemem związanym z ryzykiem znaczącego spowolnienia gospodarczego, który może wywołać odpływ pół miliona pracowników z Ukrainy na Zachód. Szacunki ZPP zakładające w umiarkowanym wariancie odpływ takiej liczby imigrantów z Ukrainy, mówią o możliwym uszczerbku PKB wynoszącym 1,6 proc., co stanowi jedną trzecią dynamiki wzrostu PKB w roku 2017 – “W kontekście zbliżającego się nieuchronnie spowolnienia gospodarczego, strata ta byłaby jeszcze bardziej dotkliwa.” – czytamy w stanowisku zamieszczonym na stronie.

Co to oznacza dla Polski, możemy przeczytać w cytowanym raporcie Work Service i stanowisku ZPP, ale co to oznacza dla Prawa i Sprawiedliwości, to już jest bardziej złożona sprawa. Rząd stara się łatać dziury w rynku pracy ściągając obywateli z krajów azjatyckich: Indii, Nepalu czy muzułmańskiego Bangladeszu. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej prowadzi rozmowy z władzami Filipin na temat sprowadzenia stamtąd pracowników. To wszystko jest sprzeczne z prezentowanym dotychczas stanowiskiem, które kategorycznie wykluczało przyjmowanie imigrantów.

Na razie rządowi udaje się pudrować tysiące wydanych już pozwoleń na pracę dla azjatyckich obywateli. Nieuchronnie jednak przychodzi moment, gdy trzeba będzie – mówiąc kolokwialnie – odkręcić kurek z imigracją i zatkać wyciek półmilionowej rzeszy pracowników. Nie da się ich wyczarować, tylko trzeba ich tutaj ściągnąć i do tego wytłumaczyć ten fakt kompletnie zdezorientowanemu elektoratowi. Nie da się ukryć pół miliona ludzi w szafie i udawać, że ich tam nie ma. W najprostszej wersji można paradoksalnie powiedzieć, że niemiecka ustawa uprawdopodabnia wyrośnięcie lub wzmocnienie czegoś na prawo od PiS. W wersji bardziej skomplikowanej może prowadzić do konfliktu w rządzie, bo nie sądzę, że wszyscy przyjmą sprowadzenie imigrantów z dobrodziejstwem inwentarza. Tak czy inaczej, Niemcy jedną ustawą za jakiś czas sprowadzą spore kłopoty na głowę obozu rządzącego i nie będą to problemy dotyczące tylko gospodarki.

Źródło: dw.com

fot. flickr/KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie