Niemcy byli gotowi na wykonanie kliku gestów finansowych wobec Polski. Podniesienie sprawy reparacji przekreśla niemieckie dobre intencje.
W ubiegły czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Arkadiusz Mularczyk przedstawili trzytomowy raport na temat reparacji wojennych. Straty oszacowano na 6,2 biliona złotych, a to daje około 1,3 biliona euro. Wyliczona wartość to trzykrotność tegorocznego budżetu Niemiec.
Weekendowe wydania niemieckich gazet pisały zgodnie o cynicznej politycznej grze pod wybory. Der Spiegel zwrócił uwagę, że pieniądze w takiej kwocie nigdy do Polski nie popłyną, ale PiS-owi nie o to w rzeczywistości chodzi. Obozowi rządzącemu ta sprawa jest potrzebna do walki o trzecią kadencję.
Niemiecka prasa pisze, że do reparacji i raportu Mularczyka należy podejść z szacunkiem dla ofiar II Wojny Światowej. Gazety podkreślają jednak, że ten materiał nie jest podstawą do “rzekomych reparacji na taką skalę”, ale “jedynie materiałem do wykorzystania w walce wewnętrznej w Polsce”.
Niemcy byli gotowi na gesty
Dzisiejsze wydanie “Rzeczpospolitej” pisze, na podstawie rozmów z przedstawicielami niemieckiego rządu, że podniesienie do rangi dyplomatycznej tematu reparacji przekreśli kilka niemieckich inicjatyw związanych z II Wojną Światową. Rząd w Berlinie był gotowy na wykonanie kilku gestów, ale teraz wszystkie stanęły pod znakiem zapytania.
Niemcy byłyby gotowe pokazać powagę, z jaką traktują swoją historyczną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone Polsce poprzez symboliczne gesty, jak pomnik w Berlinie poświęcony polskim ofiarom wojny, wsparcie humanitarne dla pozostających w potrzebie jeszcze żyjących ofiar niemieckiej okupacji czy udział w planowanych lub realizowanych projektach odbudowy, jak warszawskie pałace Saski i Brühla – mówią gazecie źródła rządowe w Berlinie.
Ale atmosfera reparacyjna tworzona przez rząd w Warszawie sprawia, że takie inicjatywy będą traktowane jako ustępstwa pod presją polskich władz. Ruch wykonany przez PiS staje się więc kontrproduktywny. – Polskie władze uderzają tam, gdzie nie ma drzwi, a jest tylko ściana. Bo drzwi są gdzie indziej – słychać w Berlinie.
Źródło: Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU